Witam wszystkich. Na początek chciałam napisać, że cieszę się z wszystkich postępów naszych podopiecznych - Michała, Tadeusza, Ewki i wszystkich innych. Nam stuknęly w lutym dwa lata od NZK i tych strasznych skutków niedotlenienia i uszkodzenia mózgu. Przez bardzo długi czas szukałam osób podobnych w tej chorobie do mojego męża i cały czas pytałam jak to bedzie. Moj mąż bardzo ktotko byl w spiączce i szybko wrócł do sprawności fizycznej, ale wszystko inne było w opłakanym stanie - świadomośc, pamięć, mowa. Rokowania tez były kiepskie, ale na szzęście nie zabraly mi motywacji i chęci do intensywnej pracy. Sami lekarze mówia często, że mózg regeneruje się najszybciej do dwóch lat, a potem to już słabo. TO NIE PRAWDA. Mój mąż teraz szybciej idzie do przodu niż rok temu. Ma dużo nowych bodxców i zadań.
Nie mozna zabierać nadziei nam opiekunom. Bez nadziei nie mielibysmy sily do tak nadludzkiego wysiłku. To co mnie trzyma i daje siłe, to to, ze z tego wyjdzie o to walczę i tego się trzymam. Zawsze trzeba wierzyć, że sie uda, a jeśli nawet po czasie okaże sie, że się niestety nie udało, to nie wiedzielibyśmy tego, nie probując i nie spędzimy reszty zycia zalując. Jest duzo osób, którym sie udaje bardzo wiele. Duzo miłości i ukojenia zyczę nam opiekunom. Pozdrawiam ciepło Ania











