Hej wszystkim ! Jestem tu nowa. Niestety w kwietniu zeszłego roku zdiagnozowano u mnie
przepuklinę kręgosłupa szyjnego 3,5mm. Byłam u kilku specjalistów i wszyscy mówili, że "patologia jest ciężka" i że powinnam zdecydować się na operację. Niestety pierwszy lekarz, do którego poszłam okazał się durniem i jak zapytałam go o powikłania zaczął mi robić wykład o tym jak mu ostatnio pacjent na rękach umierał... jak się domyślacie, przeraziłam się strasznie. boje się operacji i jej nie chce. Wszyscy lekarze pytają mnie, jaki miałam wypadek a ja nie miałam żadnego :) dużo biegałam, byłam aktywna i nagle mnie po prostu sparaliżowało.. miałam też silne bóle ręki, drętwienie, ale to się uspokoiło jest już lepiej. Chodzę na prądy tens, chodzę parę godzin dziennie w kołnierzu.. ale mam prace siedzącą, biurową i bywa bardzo cieżko...
ale do sedna - Mam kilka pytań i gdyby ktoś zechciał mi udzielić odpowiedzi byłabym bardzo wdzięczna :)
czy jest tutaj obecny przypadek osoby, która nie poddała się operacji a dzięki rehabilitacji przepuklina "wchłonęła się" i ból ustał ? czy wróciła do normalnego życia ?
czy ktoś z obecnych jest ze śląska i mógłby mi polecić jakiegoś dobrego specjalistę?
jak długo czekaliście na operację ?
czy te lepsze (nowoczesne) sztuczne dyski są płatne czy nie? i od czego to zależy ?
będę wdzięczna za każdą odpowiedz. mam 26 lat i nie wiem co dalej robić..
pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę miłego dnia :)
ania