Kolezanka mojej corki , choruje na Neurofibromatoze Typu 1.Dwa lata wczesniej nie miala jeszcze zadnych napadow padaczkowych. Stwierdzono neurologicznie ze ma ucisk na kregi szyjne .lekarze zlecili jej leki.Dostala napadu padaczkowego.Poszla do neurologa.Dostala nastepne leki.Byla osoba nietolerujaca bialka,mleka , zwyklego chleba,otrzymywala inne leki ,napady zaczely sie nasilac.zaczela chodzic od neurologa do neurologa ,napady zaczely nabierac na sile, spadla z WC,z lozka ,bedac na spacerze,kazdy lekarz mowi co innego.Jeden karze by nie brala lekow na uczulenie,inny ze tych co bierze na bol glowy ,kazdy jest madrzejszy.Napady ma teraz juz codziennie ,raz pelne ,raz slabe. Gdzie lezy ich przyczyna ? Skad nagle takie nasilenie napadow epileptycznych? Czesto wzywana jest karetka pogotowia, parametry ( tzn RR ,cukier czesto w normie),czesto traci normalny wzrok--pisze wowczas BARDZO zle z bledami ,poniewaz NIE wiedzi poprawnie liter.Nikt nic nie wie skad. Ona sama jest juz tymi atakami zmeczona,co ma robic? Nikt nie umie utrafic w odpowiednie leki ,by zastopowac ataki. Czy ktos cos doradzi ? Podadzi ? Dziewczyna mieszka w Gdyni. Dziekuje.