Oto mój problem:
- około lipca może czerwca zaczeła mnie "mrowić" głowa troche ponad czołem po lewej stronie. Myślałem że to od klimy bo wraz z ustawieniem nadmuchu nawet znikomego wyczuwałem że jestem na to uwrażliwiony. Lecz pojechałem na urlop, wróciłem około 18.VIII do pracy i mimo że klimy nie było to odczucia mi się tylko nasilały. Przeszły one w pewnym momencie do mrowienia całej lewej strony nawet do wysokości ust, nosa, czasem przy tym miałem gorącą głowe (przynajmniej takie uczucie), do tego mrowienie np było
na lewej stronie twarzy, nad czołem po lewej stronie natomiast dodatkowo miałem jakby punktowe wręcz pieczenie. Niekiedy punkt ten umiejscawiał się wyżej niekiedy w różnych częściach głowy. Do tego mam nieco badziej lub mniej obniżne czucie np na policzku,
lewej stronie czoła, itd... Jest to uczucie takie jakby siedziała Pan/Pani np. na nodze i po pewnym czasie wstała z nij. Ona wtedy dretwieje, "mrowienie jest takie" i ograniczone czucie jak się np ją dotyka ręką. Mam coś tego typu tylko ze to tyczy się głowy. Do tego czasem mam takie przeszywające dreszcze takie jak mają niektóre osoby gdy np piłuje się paznokcie albo jeździ stropanem po szybie z tym że nie odczuwam efektów np na plecach tylko na głowie. Zaczyna się ono jakgdyby z tyłu od strony karku poprzez górną częśc aż po policzek. Wcześniej było mniejsze. Napewno faktem jest
że nasila się ono podczas intensywnej "burzy mózgów", sytuacjach
stresowanych, kołowrotka w pracy, itd... W domu np. teraz gdy nie pracuje nadal je odczuwam ale już nie takie uporczywe. Czasem nie daje mi ono wręcz pracowac, nie moge się skupić nad czym kolwiek i popełniam proste błędy. Czasem tez mam problem w zaśnięciu z tego powodu (po zaśnięciu nie zauważyłem bym to odczuwał).
- jeśli chodzi o przebieg "leczenia" to na poczatku mój rodzinny i znajomyinny lekarz (neurolog-ortopeda) strzelał w kierunku nerwu trujdzielnego czy jakoś tak i przewrażliwienia jego ze względu właśnie na klime. Przepisał mi
też Amizepin, którego wg. mnie działanie było znikome (miałem wrażenie że
sobie wmawiam że jest lepiej choć raczej nie było). Potem udałem się do
neurologa który najpierw dał mi lek na rozluźnienie mięśni jakiś szyjnych
czy czego tego typu bo twierdził że ich złe ułożenie może być przyczyną.
Zostało to raczej wykluczone przez masażyste którego ten lekarz wskazał.
Poprostu mięśnie są napięte, zestresowane itd.. ale nie aż w takim stopniu by tak oddziaływały. Neurolog przepisał mi więc lek w kierunku stresowym tj. Asentra. jednak ten lek jak już wkońcu zdobyłem to jego działanie było dla mnie tylko gorsze. Tzn. nie dość że nic mnie nie odstresowywał (deprim
chyba lepiej na mnie działa jak to) to jeszcze jak szedłem spać to miałem wrażenie że czym bliżej "odpłynięcia" i zaśnięcia tym bliżej abym puścił pawia. Dzięki temu potrafiłem nie zasnąć np do 3 nad ranem bo podświadomie
człowiek nie chciał zasnąć gdyż miałem wrażenie że jak zasne to się
poprostu zżygam ;/
Wziołem pare tabletek i odstawiłem ten szajs. Jednak dolegliwości wzrosły do tego stopnia że czasem myślałem że przez to zwariuje - normalnie porażka na maxa. Wiec zaczołem brać ten Amizepin na nerwa trujdzielnego bo co miałem zrobić :P. Efekt jest taki, ze troche mi to pomogło ale nic konkretnego. W każdym razie może pomogło bo i w pracy mam troszeczke lżej ostatnie dni jeśli wogóle może być tam lżej :P. W chwili pisania tego
listu mam lekkie mrowienie twarzy, delikatne policzka, czucie takie sobie
ale mniejsze jak po lewej stronie, czuje bym miał gorącą głowe i przytępiony słuch, piszczy mi w uszach wogóle mocno. Jeśli chodzi o palenie fajek to paliłem około 8
fajek (jedna po drugiej) dwa razy dziennie. Teraz to ograniczyłem o
połowe.
- z innych objawów to mam prawie nie mijajace mrowienie lewej nogi (lol
czuje się jak kombatant z pierwszej wojny światowej). Mrowienie typowe dla
osób takich jak ja czyli z dyskopatią. Jednak ja takie mrowienie miałem w parze z bolącym kręgosłupem a tu niby wszystko ok a mrowienie jest hmm. Do
tego w okresie lipiec - sierpień miałem uczucie przed snem że mnie "muli" i
bierze na wymioty. Odstawiłem tym samym jedzenie przed snem (tzn np godzine przed) które lubiłem uskuteczniać :P. W sumie specjalnie mi to nie pomogło ale z czasem ustało. Wypadały mi też włosy i wypadają nadal choć juz nie tyle co wczesniej wsumie nadal z tym
że może teraz tego tak nie widzę bo ich nie żeluje ale tak aż mnie to
lekko zaniepokajało bo ich ilośc to nie była normalna typu kilka włosków
na rękach lecz np 20.
Może jakiś rezonans lub topografie zrobić?
Naprawde nie wiem do kogo się udać. Po lekarzach widzę że oni wiedzą chyba mniej jak ja :((
PROSZE O FACHOWĄ POMOC, NAMIAR NA KONSULTACJE, COKOLWIEK....
pozdr
Łukasz
enrgymen@poczta.fm