Witajcie.
wkurzyłem się dziś, muszę się czegoś więcej dowiedzieć.
od 4 lat cierpię na padaczkę. miałem 3 razy normalne pełne ataki i od 2 lat coraz częstsze małe napady.
Małe = utrata świadomości, lekkie wytrzeszczenie oczu i oblizywanie górnej wargi językiem przez 10-30 sekund.
po tym wracam do życia i nic nie pamiętam, tylko w 80% przypadków mocno boli mnie głowa i chcę mi się spać.
obecnie zdarza się to z tego co wiem, ze 4 razy w tygodniu - nigdy nie powtarza się częściej niż raz dziennie.
w 98% przypadków w dzień w godzinach 9-16.00.
często po obfitym posiłku bogatym w węglowodany ( makaron, ryż, po ziemniakach nigdy ).
liczne badania TK i RM Głowy nic nie pokazują.
EEG po nieprzespanej nocy - słabe delikatne zmianki.
zjadane leki:
Depakine Chrono 500 wieczorem i 300 rano + 2x dziennie Neurotop 600.
zwiększanie dawki i częstości przyjmowania leków nic nie zmienia.
( eksperymentowałem na sobie ).
dodatkowo jestem bardzo "czuły" na działanie leków p.bólowych i alkoholu.
1 mały apap i ból czegokolwiek mija w kilka minut zupełnie do zera co np. 5 lat temu tak nie działało.
lub 50ml wódki ziołowej dziadka ( 40% ), na lepsze trawienie i po równo 1 minucie ledwo się na nogach trzymam ( nawet na pełen żołądek ). po 5-6 minutach efekt mija do zera.
to samo tyczy się kieliszka wina do obiadu, lub lampki szampana.
Co o tym można sądzić ? jakieś doświadczenia ? rozliczni lekarze najczęściej rozkładają ręce i zapisują inne leki, co niczego nie zmienia..