Moze Wy pomożecie...
Cała sytuacja zaczęła się na początku października 2017 roku, chociaż jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że konsekwencje będą tak uciążliwe.
W owym październiku poczułem mocne, krótkie ukłucie w lewym boku i natychmiast po ukłuciu lewa strona brzucha zrobiła się twarda, napięta i dziwna. Nie był to ból, tylko taki dziwny, bardzo odczuwalny dyskomfort. Po tej sytuacji miałem przez trzy dni zatwardzenie , uczucie ciężkości po lewej stronie brzuch, zmęczenie i ogólne rozbicie nastroju. Terapia kefirami i jogurtami rozwiązała sytuacje(teraz już wiem, że objawy ustąpiły niezależnie od kefirów 😊 )Po kilku dniach wróciłem do żywych i zapomniałem o tym incydencie.
Na samym początku listopada ukłucie się powtórzyło tylko zdecydowanie mocniejsze. Trwało może sekundę, ale poczułem jakby granat mi wybuchł w brzuchu. Tuż po ukłuciu poczułem jakby spływające ciepło od miejsca ukłucia do lewego dołu biodrowego. Miałem wrażenie balonika z woda w lewym podbrzuszu obok biodra. Dalszy rozwój sytuacji wyglądał bliźniaczo podobnie do wcześniejszego incydentu. Napięta lewa strona, zatwardzenie i dyskomfort. Myślałem, że znowu samo przejdzie i odczekałem cztery dni. Czwartego dnia dodatkowo zaczęła mnie piec i boleć skóra na mostku w okolicy wyrostka mieczykowatego. Następnego dnia byłem zrobić usg jamy brzusznej, które nie wykazało nic oprócz delikatnego stłuszczenia wątroby. Po powrocie do domu chciałem odpocząć i położyłem się na chwilę. Nagle, bez wyraźnej przyczyny poczułem jakby balonik pękł i cała jego zawartość wylała się do nogi. Przez nogę przeszedł prąd i noga stała się ciężka i odrętwiała. Następnego dnia udałem się do neurologa który skierował mnie na badania krwi i rezonans kręgosłupa piersiowego i lędźwiowego. Rezonans prywatnie zrobiłem po trzech dniach i wyniki wykazały przepuklinę lędźwiową modelującą worek oponowy i zmniejszającą kanał o ok.6mm bez cech ucisku na korzenie nerwowe. W sekcji piersiowej rezonans wykazał dwie małe przepukliny th6/7 i th7/8 modelujące worek oponowy bez cech ucisku na korzenie. Badania krwi wykazały podniesione CRP 21, Leukocyty 16,892, cukier 99 i cholesterol. Z wynikami wróciłem do neurologa który wykluczył pochodzenie objawów z kręgosłupa i wysłał mnie na tomograf jamy brzusznej z kontrastem. Wyniki potwierdziły to co pokazało usg, czyli wszystko ok oprócz stłuszczenia wątroby. Neurolog nie wiedział już co ma dalej robić, a ja straciłem do niego zaufanie i była to moja ostatnia wizyta u niego. Objawy zaczęły ewoluować w stronę opasającego bólu brzucha z obu stron i wędrujących bóli w różnych częściach ciała. Raz w nodze, raz w ręce i w różnych innych miejscach. Bóle były chwilowe, czasem 15 minut pobolała kostka w nodze, godzina przerwy i ból pojawiał się na 5 minut w nadgarstku. Brzuch był tak spięty, że nie mogłem się schylić i ogólnie ruszac. Do tego ogólne złe samopoczucie psychofizyczne: brak sił, ciągłe zmęczenie i rozdrażnienie. Taki stan trwał 4 miesiące. W tym czasie na własną rękę robiłem kontrolne badania krwi, byłem u urologa i chirurga którzy niczego niepokojącego w swoich dziedzinach nie stwierdzili. Na własną rękę zrobiłem również badania emg w kierunku uszkodzenia nerwów i tężyczki. Badanie nic nie wykazało, więc dalej byłem w punkcie wyjścia.
Na szczęście moje samopoczucie zaczęło się poprawiać, więc zacząłem myśleć, że zdrowieję… Niestety myliłem się. Objawy bólowe zmniejszył się do akceptowalnego poziomu, ale zaczęły pojawiać się dziwne objawy neurologiczne. Drętwienie rąk(częściej lewej), drganie mięśni w całym ciele, pobudzenie nóg które nie pozwalało zasnąć(uczucie robaków pod skórą lub wrzącej wody, pulsowanie) i czasem pojawiające się dziwne uczucie odrealnienia. Czasem miałem wrażenie, że oszalałem. Ewolucja mojej choroby skłoniła mnie do wizyty u kolejnego neurologa. Po przejrzeniu wszystkich dotychczasowych wyników skierował mnie na rezonans głowy który znowu nie wykazał niczego niepokojącego. Kolejny lekarz znowu nie wiedział co dalej robić i odesłał mnie z kwitkiem.
Nie wiedząc co robic dalej, zacząłem myśleć, że skoro nie mogę rozwiązać zagadki moich dolegliwości, spróbuję podziałać w kierunku reperacji przepuklin w kręgosłupie. Zapisałem się na rehabilitacje, żeby przeciwdziałać postępowaniu dyskopatii. Chodziłem również do chiropraktyka i osteopaty. W pewnym momencie zrezygnowałem z tego ponieważ plecy mi nie przeszkadzały, a objawy neurologiczne jak były tak zostały.
Po jakimś czasie znajomy zasugerował mi wizytę u kardiologa, ponieważ twierdził, że wypadanie zastawki może dawać różne dziwne objawy. Skorzystałem z rady i wybrałem się na wizytę. Miałem zrobione echo serca które nie wykazało niczego niepokojącego. Na wizycie zostało również stwierdzone nadciśnienie 151/99 puls 90. Teraz jak kontroluje codziennie ciśnienie to nie spada górna poniżej 141. Kardiolog stwierdził, że moje objawy nie pochodzą od serca i przygoda kardiologiczna skończyła się.
Parę tygodni później poczułem ból w kręgosłupie lędźwiowym i mnie połamało. 3 minutowy spacer powodował tak ogromny ból, że nie byłem w stanie ruszać się przez następną godzinę. Po odpoczynku było lepiej, ale po kolejnym chodzeniu, staniu czy jakiejkolwiek aktywności wszystko wracało do punktu wyjścia. Ból w lędźwiowym i zgarbienie. Po kolejnych wizytach u fizjoterapeuty ból zmniejszył się do tego stopnia, że mogę chodzić 15-20 minut.
Aktualnie sytuacja neurologiczna wygląda tak, że miewam dni lepsze kiedy wydaje mi się, ze sytuacja zmierza ku końcowi. Czasem poboli w ręce lub nodze, ale nic czego nie można by zaakceptować. Niestety raz na jakiś czas mam ataki, które kumulują w sobie wszystkie wcześniejsze objawy. Nagle zaczyna bolec mnie lewy bok, spina lewą nogę od biodra do kostki, drętwieją ręce i nogi, drgają mięsnie w różnych miejscach ciała, czuje to dziwne odrealnienie, mocne bicie serca i ogólną utratę sił. Taki atak nie trwa długo. Czasem 15 minut czasem około godziny. Niestety skutki ataku odczuwam przez następne kilka dni. Jestem zmęczony, obolały i osłabiony. Kręgosłup lędźwiowy boli cały czas, raz bardziej raz mniej ale dobrze nie jest. Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że wydaje mi się, ze potrafię zróżnicować te bóle i wiem, że nałożyły się na siebie dwie choroby. Dyskopatia od której bola plecy i ta druga choroba której nie potrafię zdiagnozować.
Ostatnie badania krwi cały czas pokazują podniesione CRP 14, leukocyty(WBC) 13.572, graniczny cukier 100. Przez cały czas trwania objawów i badań krwi(było ich 9 na przestrzeni tego roku) te parametry zawsze były podniesione.
Czy macie może jakiś pomysł co się ze mną dzieje i co mogę jeszcze zrobić? Dodam tylko, że wszystkie badania i wizyty lekarskie robiłem prywatnie i nie stać mnie już na szukanie po omacku.
Będę wdzięczny za sugestię! A może ktoś z Was miał podobne dolegliwosci i rozwiązał zagadkę?