Szyjki
Napisałam post kilka dni temu - pozytywny
, ale gdzieś go wcięło...
Jestem już 16 miesięcy po operacji c5/6 i muszę przyznać, że od stycznia mój
kręgosłup szyjny miewa się znakomicie, z jego strony nie mam żadnych objawów, zero bólu i drętwienia. Właśnie wyszłam ze szpitala po badaniach diagnostycznych, mam wrodzoną wadę czaszki i kręgosłupa tzw Zespół Chiari, jest to bardzo rzadka, wrodzona choroba, mam skierowanie na poważną operację, przy której operacja
dyskopatii to pikuś.
Pamiętam ten strach przed discectomią, ale każdy lekarz dawał mi nadzieję na poprawę.
Teraz jest inaczej, po kolei odwiedzam najlepszych neurochirurgów w Polsce i za każdym razem słyszę, że operacja tylko spowolni postęp choroby, jest bardzo ryzykowna i okaleczjąca, usuwa się min kawałek czaszki, tylną część kręgów C1 i C2.... reszty nie wymienię bo to poprostu masakra.
W czerwcu mam konsultację u prof z Barcelony, który podobno jest najlepszy na świecie.
Z każdym dniem tracę siły, wzrok i cierpię z powodu masakrycznych bóli głowy.
I wiecie, że teraz dyskopatia wydaje mi się taką błachą przypadłością. Macie wiele możliwości żeby sobie pomóc, choćby leki które znoszą ból, rehabilitację, nadzieję, że po operacji wiekszość objawów się wycofa, no lekarzy którzy wiedzą dużo o waszej chorobie. Także spróbujcie bardziej optymistycznie spojrzeć na tą chorobę, to nie koniec świata.
Ja cieszę się z każdego dnia kiedy mam siłę chodzić, dostrzegam wiele rzeczy, których kiedyś nie widziałam.
Życzę Wam więcej optymizmu, cieszcie się życiem, samodzielnością, będzie Wam łatwiej znosić ból i przeciwności losu.
Ania