Nie taki diabeł straszny. Żonie schorzenie zaczęło się przed dwoma tygodniami (sobota) od dyskomfortu za uchem, potem w ciągu dwóch dni doszedł ból, utrata czucia i smaku, całkowity zanik mimiki połowy twarzy z niedomykaniem oka włącznie. W poniedziałek wizyta u lekarza rodzinnego, który potraktował sprawę solidnie. Po konsultacji telefonicznej z zaprzyjaźnionym okulistą i neurologiem przepisał żonie krople ochronne do oczu oraz tabletki przeciwzapalne. Wręczył również skierowanie do neurologa. W recepcji chcieli zapisać mi żonę na wizytę za trzy tygodnie!!! Przydała się moja obecność i parę mocnych słów, bo znalazło się jednak miejsce w środę :) czyli za dwa dni. Neurolog zapisał sterydy i stwierdził, że żona jest w dobrym momencie, bo powinno się zacząć kurację nimi najlepiej 4tego, 5tego dnia po zauważeniu pierwszych objawów. Dzisiaj po 10 dniach od pierwszych objawów te prawie znikły!!! Podsumowując: nie bagatelizować zagadnienia i już od pierwszego dnia uskuteczniać masaże twarzy poprzez szczypanie, drapanie itp (ja używam też kolczastej gumowej piłeczki),dalej. szybka wizyta u lekarza rodzinnego i docelowego (neurolog), poddać się bez strachu i w odpowiednim momencie kuracji sterydami (dodatkowo kupiłem w internecie niemieckie witaminy z grupy B na regenerację nerwu - keltican) . Moja żona bała się, że przytyje po sterydach ale to przecież dwutygodniowa kuracja i efektów ubocznych nie zauważyliśmy.