Reklama:

glejak wielopostaciowy IV (542)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

gość
01-05-2014, 07:01:31

Mój najdroższy tatuś zmarł na tego potwora 29 kwietnia... Pogrzeb 3 maja w sobotę. Płaczę. Umarł w szpitalu we śnie. Niewydolność oddechowa. Widziałam go kilka godzin przed śmiercią :( boże jakie to smutne. Ale cieszę się, że się już nie męczy.
Od diagnozy zmarł po 4 miesiącach. Operacja, radioterapia, chemia Temodalem nie przyniosła nic dobrego. Do końca całej terapii zostały mu tylko 4 dni i miał wrócić do domu. Nie wytrzymał. Prawdopodobnie przerzuty w inne części mózgu.
Nienawidzę tego skur...a. Życzę dużo wytrwałości w walce z GBM IV.
gość
22-06-2014, 09:16:53

Ja dodam coś pozytywnego. U mojej miłości życia wykryto i operowano glejaka IV 17 miesięcy temu. W tej chwili z powrotem pracuje, nie dzieje się nic złego. Nacieki pozostały, ale się nie rozrastają. Ńie ma żadnych ubytków na zdrowiu, ani zmian w charakterze. Lekarze na dzień dobry odebrali mi wszelkie nadzieje, a ja je odzyskuję z każdym kolejnym dniem. Dziękuję za to Bogu.
gość
25-06-2014, 19:09:39

Witam
U mojego Ojca wykryto glejaka wielopostaciowego. jeśli jest taka możliwość proszę o podanie maila lub telefonu w celu otrzymania informacji o leczeniu. Z góry bardzo dziękuję.
gość
28-06-2014, 09:58:11

u mojej 10 letniej córki rozpoznano glejaka 4 st, lokalizacja pień mózgu częściowo udało się go usunąć
teraz jesteśmy w trakcie chemioterapii będzie próba''zdobycia"
avastinu potem będziemy mieć radioterapię plus chemię w tabletkach
córcia czuje się w miarę ok niestety niedawno miała rezonans i stwierdzono 2 małe nacieki których wcześniej nie było
bardzo się boję ale wierzę ...
gość
11-07-2014, 19:13:52

witam. Zgadzam się że glejak to najgorsze co może spotkać człowieka. Wiem coś o tym bo przeszłam ten koszmar z moja siostra miała 35 lat jak odeszła
gość
24-07-2014, 18:45:58

Witam!
U mojego taty wykryto glejaka IV wielopost.w marcu tego roku,wczesniejsze objawy to silne bóle głowy senność i nie dowład nogi.wykonano rezonans i po tyg.operacja guza ponad 3,5 cm. Następstwem operacji były ataki padaczki.W kwietniu trafił na onkologie w Bydgoszczy na 6 tyg.radioterapia + chemia.miał lekkie nudności,stracił włosy.w maju jak wyszedł dostał tabletki chemii do domu na 5 dni,w czerwcu ponowna wizyta wyniki krwi dobre otrzymał kolejną porcje lecz mocnieszą na 5 dni Temodal.po powrocie do domu zaczeły puchnąć mu nogi jak banie,dostał paraliżu ciała.W ciągu kilku dni tak wiele zmiany jakich sie nie spodziewaliśmy.Miał problemy z przełykaniem, oddychaniem, piciem jedzeniem.Po kilku dniach wyglądał jak cień. we wtorek zorganizowaliśmy transport do lekarza po kolejną chemię udało się dostał ,lecz jest nie świadomy już,W końcu lekarz wczoraj założył sondę przez nos do żołądka i cewnik.Karmimy Go przez wężyk strzykawką.Cieszę się ze cos trafia do żołądka.Słyszę jak nie może nabrać powietrza do tego ma astmę.Serce pęka nam z bólu patrząc jak się męczy,uczestniczymy w Tatusia ostatnich dniach życia,okropnie się z tym czuję,nie mogę sobie z tym poradzić,łzy nie schodza z mej twarzy.Modlę się aby odszedł bez bólu ,we śnie..
gość
25-07-2014, 19:35:59

Cd.sonde tato wyrwał w nocy,była z krwią,przyszedł lekarz i uznał ze tato nie moze juz tego miec bo krwawi żołądek.Podłączył pompę i podaję morfinę,kazałsie pożegnać
gość
27-07-2014, 16:35:47

Tatuś odszedł 26.07.2014 g.23 otworzył oczy spojrzał na nas,był cały zimny,chciał coś powiedzieć ale nie dał rady.wiem ze chcial sie pożegnać .Niech spoczywa w spokoju.czujemy sie strasznie,ten ból i smutek...brak mi juz słów.przepraszam
gość
17-08-2014, 14:08:31

Mimo to trzeba walczyć i wierzyć. Kto z nas gdyby mógł cofnąć czas przestałby robić cokolwiek? Moja Mama w październiku zeszłego roku poleciała do mojego brata, podczas ładowania z powrotem rozbolała ją strasznie głowa i od tamtej pory bolała każdej nocy, miała tez słabszą lewą stronę ciała. Wszyscy martwiliśmy sie, ze tak jak mój tata miała mały udar. Wyładowała u lekarza pierwszego kontaktu, ta stwierdziła, ze cos przesadza ale wysłała ją na badania krwi. Miała takie OB, że po odbiorze wyników trafiła prosto do szpitala, w którym przez około 3tygodnie dostawała kroplówki jak w przypadku udaru. Dopiero przy trzecim badaniu TK stwierdzono, że ma guza. Podobno niedużego bo 3,5cm. Niestety w samym środku głowy. Leżała tak kolejne dni w szpitalu, w który, stwierdzonoz, ze jest jak w hotelu i wypisują ją do domu. W dniu, w którym mieliśmy ją odebrać ze szpitala zadzwoniła przerażona, ze nie czuje połowy ciała. Wtedy trafiłam na konsultacje do profesora, który od razu stwierdził, ze jest to prawdopodobnie złośliwy guz ale trzeba zrobić biopsję. O biopsję nie mogłam sie doprosić przez jakieś 2tygodnie, lekarz ewidentne mnie okłamywał. Dopiero gdy lekarka prowadząca mamę zadzwoniła do szpiTala, w którym biopsję robią następnego dnia ja tam przewieźli (dlaczego nie zadzwoniła wcześniej?) Biopsja potwierdziła, ze jest to glejak wielopostaciowy. Potem kilka niezależnych osób mówiło mi, ze mam sie żegnać z Mamą, ze to jej ostatnie Święta. Nie docierało to do mnie ani wtedy, ani teraz. W wigilie zabraliśmy mamę do domu. Z dnia na dzien było coraz gorzej. Umarła 6lutego więc po 3ch miesiącach choroby. Piszę to, bo po ponad pół roku dalej mam wrażenie, ze Ona jest u mojego brata i niedługo wróci a kiedy przypominam sobie jej ostatnie słowa, dni które przespałyśmy razem w szpitalu, to jak wyglądała przed śmiercią i masę innych rzeczy, to czuję sie jakby znowu ktoś mi mówił, ze ona umiera, jakbym znowu dostawała tą wiadomość. Pewnie nigdy nie przestanę sie zastanawiać czy zrobiłam wszystko co mogłam. Mama nie miała operacji bo jej stan zbyt szybko się pogarszał zresztą guz był tak umiejscowiony, że mijali sie to z celem. Pewnie do końca życia będę sie zastanawiała czy była świadoma do końca - przed śmiercią ściągnęłam braci żeby sie z nią pożegnali. Jeden przyleciał we wtorek, w środę musiał wracać do Anglii, w czwartek umarła Mama a w piątek przyleciał znowu bo w sobotę był pogrzeb. Mam nadzieje, ze inne osoby, które przez to przeszły nie były z tym takie same. Jak pisałam moi bracia mieszkają w Anglii a ja byłam przy Mamie z ojcem inwa*** i alkoholikiem.
Życzę Wam wszystkim, aby nie bolało tak bardzo...
gość
19-08-2014, 17:55:47

Witam wszystkich obecnych na forum i wypowiadających się w tym wątku.
Znalazłam się tutaj, ponieważ mam do Państwa gorącą prośbę.
Jestem studentką IV roku pielęgniarstwa, w tym roku akademickim będę bronić swoją pracę dyplomową , której chciałabym, aby tematyką była opieka nad pacjentem dotkniętym nowotworem, z którym zmagają się Państwo i Państwa Rodzina.
Nowotwór ten występuje dość rzadko w Polsce, stąd moja prośba-jeżeli jest ktoś wśród Państwa, kto byłby życzliwy przedstawić mi swoją historię choroby i leczenia /wszelakiej dostępnej Państwu dokumentacji lekarskiej, wyników badań, zapisy konsultantów, dostępnych badan dodatkowych ewentualnych zmian narządowych towarzyszących chorobie- oczywiście bez udostępniania danych osobistych/ to prosiłabym o kontakt droga mail-ową:
annasatora2@gmail.com
Nadmienię ,iż dla mnie pielęgniarstwo to nie zawód, który się wykonuje, a powołanie, którym się żyje- do niesienia pomocy drugiemu człowiekowi.
Życzę Państwu wytrwałości w walce z tą ciężką chorobą.

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: