Reklama:

śpiaczka (15630)

Forum: Neurologia - forum dla rodziny i pacjenta

Forumowiczka
03-07-2008, 06:28:00

Agnieszko, Aghi, do nowego gościa - tak mi przykro, nie wiem co napisać...

Modlitwa o wschodzie słońca

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy
Przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mnie Panie od pogardy
Od nienawiści strzeż mnie Boże.

Wszak Tyś jest niezmierzone dobro
Którego nie wyrażą słowa.
Więc mnie od nienawiści obroń
I od pogardy mnie zachowaj.

Co postanowisz, niech się ziści.
Niechaj się wola Twoja stanie,
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy, Panie.
Aniaiania
Wtajemniczona
03-07-2008, 06:57:00

aghi ...
http://maclisc.phorum.pl/
gość
03-07-2008, 07:10:00

Witam wszystkich bardzo serdecznie.Nie jestem ani forumowiczką ani opiekunem-jestem koleżanką osoby która opiekuje się śpiochem.Nie wiem czy ta osoba nie będzie miała mi za złe że opisze troche jak to u niej jest...w 1991 roku 31 maja stracił pierwszego brata.Chłopak wyszedł z domu z dziewczyną i już nie wrócił.Wskoczył do wody serce nie wytrzymało i zmarł.Pierwszy cios .Przez te lata dziewczyna ta uczestniczyła w wielu tragediach swojej rodziny.(zmarł jeden kuzyn-miał raka-młodziutki,póżniej drugi-14 latek zginął w wypadku.W 2007 roku-na budowie zginął 24-letni kuzyn,umarła jej babcia,matka chrzestna miała nowotwór na płucach a po wypadku najbliższy kolega...31 maja 2007 roku jej drugi z braci (20lat)chciał popełnić samobójstwo-a właściwie je popełnił-bo po odcięciu Go z drzewa nie dawał oznak życia-to ona Go znalazła to ona przecieła line na której wisiał i to ona przez pół godziny Razem z mężem Go reanimowała-walczyła jak lwica o ostatnie lwiątko które jej z rodziny zostało.Przez lata mieszkała w jednym mieszkaniu z matką i ojcem alkoholikami, z bratem i swoimi dziećmi.Przez lata w tym chaosie wychowywała swoje dzieci(które są wzorowymi uczniami)i uczyła życia brata.Po tragedii awantury w jej domu libacje rodziców osiągnęły apogeum.Ona w jednym 18 metrowym pokoju z dziećmi i bratem przywiezionym ze szpitala a za ścianą pijani rodzice obwiniający się na wzajem-wytrzymala kilka miesięcy-stan zdrowia brata nie poprawiał się atmosfera była coraz gorsza(byłam świadkiem tego co się tam działo)zebrała w sobie resztki sił i przygotowała pokoiki w zaniedbanym mieszkaniu po zmarłej babci w tym samym domu na piętrze.Wyremontowała jeden dla brata i siebie oraz dwa malutkie zaadoptowane ze strychu.Zabrakło funduszy na kuchnie i łazienke-korzystała z kuchni i łazienki u rodziców.Niestety "kochani"rodzice przez jej ciągłe prośby i grośby odnośnie ich choroby zabronili jej korzystać tak z kuchni jak i łazienki.Zabrała gazówke na góre postawiła w cztery gołe ściany i jakoś daje rade.Największy problem jest z łazienką-dziewczyna nie ma u siebie ani podciągniętej wody ani kanalizacji(w takich warunkach bez udogoniej żyła jej babcia-staruszka nie chciała nawet słyszeć o łazience nawet z prądu nie korzystała tylko paliła lampe naftową)I tak żyje z bratem przykłutym do łóżka,którego conajmniej dwa razy dziennie trzeba myć i zmieniać pościel.Wode nosi z ogrodu grzeje ją na gazówce,pranie dwa razy dziennie robi ręcznie(myśle tu o pościeli nie tylko o bieliżnie),nie ma ani minuty dla siebie,śpi 3-4 godziny na dobe. Rodzina choć dobrze sytuowana ze względu na matke i ojca nie zachodzi wogóle i nawet się nimi nie interesuje.Ja próbowałam jej pomóc zorganizować pieniądze na zrobienie choć prowizorycznej łazienki niestety ludzie są okrutni-byłam rozmawiałam szukałam sponsorów-ale słyszałam matka z ojcem niech się wezmą do roboty i dbaja o syna i nie szlo nikomu wytłumaczyć że to nie dla nich tylko dla niej.Pisałyśmy do PFRON-u o dofinansowanie -niestety przyszła odpowiedz odmowna-podobno brak funduszy.A nie napisałam jeszcze że żywi matke i ojca bo jej ich szkoda że odcięli im prąd bo nie płacili a ona pozwoliła korzystać ze swojego licznika,że dostała rachunek na 2500tys bo rodzicom bylo zimno i dogrzewali się piecykiem elektrycznym przez zimę.Zastanawiacie się pewnie po co to pisze???Bo nie wiem skąd ta dziewczyna czerpie siłe żeby trwać,skąd ma w sobie tyle pogody ducha i miłości.Nie skarży się nawet Mi(znamy się od lat)nigdy nie narzeka,mówi że trzeba brać co los daje i dziękować Bogu za to co się ma.Ze byc może ktoś ma jeszcze gorzej...Ile razy gdzieś byłyśmy to zawsze jak widziała kwestujących wolontariuszy ktorzy zbierali na jakiś cel nigdy nie przeszła obojętnie,zawsze dzieliła się z osobami ktore żebrzą pod sklepami(mimo że jej tłumaczyłam że 90% to naciągacze a ona na to a skad wiesz że nie trafilam na te 10% naprawdę potrzebujących?)Mówie Wam że ja nawet przez pięć minut nie dała bym rady...prani,sprzątanie,gotowanie,mycie,karmienie,rehabilitacja(sama ćwiczy brata-chlopak miał takie przykurcze że ręce były przy klatce piersiowej-teraz kąt rozwarcia na moje oko to ze 120stopni)uczy Go komunikacji,wymyśla jakieś metody-stymuluje Go kolorami zapachami dzwiękami-nie wiem skąd bierze na to czas.Zalatwiła rehabilitacje w centrum rehabilitacyjnym w Bialogardzie-taka była szczęśliwa że odpocznie i z nim będzie lepiej_niestety po tygodniu okazalo się że złapal gronkowca w odleżynach i do domciu..Ale się rozpisalam...Aśka Ty mnie chyba za to udusisz
ale musiałam się z kimś tym podzielić.Wybacz...po prostu dla mnie jesteś wielka a taką siostrę nie jedna osoba chciala by mieć...Monika
Początkująca
03-07-2008, 07:25:00

Kasiu! Proszę odezwij się jak tylko będziesz mogła! Chodzi mi o ubezwłasnowolnienie - gdzie mam się najpierw udać? w jakim sądzie to załatwię ? i co muszę z sobą mieć ? Buziaki ! i pozdrowienia !
Jak masz jak to podaję mój nr kom - 787851525.
PS Mama od wczoraj sama oddycha, ale to jedyna poprawa, która jest widoczna gołym okiem [addsig]
Mulatka Białystok
Wtajemniczona
03-07-2008, 08:05:00

to o czym napisała Monika
nie ma się czego wstydzić
w życiu właśnie tego typu sytuacje są
co? mamy udawać, przechwalając się
"jak ja mam cudownie, mimo tragedii mam "kupę" kasy, rodzina mnie wspiera..."
liczy się szczerość...
Życzę dużo, dużo "siły"!
http://maclisc.phorum.pl/
gość
03-07-2008, 08:54:00

Do Goscia - przyjmij wyrazy wspolczucia...
Aghi - bardzo mi przykro, trzymaj sie!

Do Agnieszki,
wlasnie dzis rano zanim tu weszlam myslalam o Tobie, zastanawialam sie co u Was bo dawno nie pisalas... tak bardzo mi przykro...
od poczatku podziwialam Ciebie i Twoja rodzine, za naturalnosc Waszego postepowania. Wiem, ze Ci trudno ale jesli zastanawiasz sie czy cierpienie ma sens, to ma na pewno, bo jesli swoja postawa i obecnoscia na forum bylas dla kims wzorem i przykladem to juz znaczy bardzo wiele.
Tak bardzo mi przykro...
pozdrawiam
Megi
Początkująca
03-07-2008, 09:05:00

Aghi kochana ja Cię przecież wcale nie znam, a łzy mi lecą , bardzo Ci współczuję, nie wiem co Ci powiedzieć. Strasznie kochałaś swojego męza, to wiem , a teraz będzieszgo dalej kochać. Tak Bóg chciał. Myślami będę z Tobą z Twoim bólem. .... Alka
gość
03-07-2008, 11:16:00

Aghi, nie wiem co napisać..tak okropnie mi jest przykro, Twoja miłość jest wielka, ściskam Cię bardzo mocno

Mulatka, pisma i podstawowe info prześlę Ci zaraz mejlem, zadzwonię wieczorem, jeśli masz stacjonarny prześlij mi na mejla, po 20 mam za darmo
Pzdr.
Kasia
gość
03-07-2008, 11:41:00

Witajcie, jestem siostrą Tomka, kiedyś pisałyśmy razem z mamą Danutą. Mam pytanie dotyczące rurki tracheostomijnej - czy wasi bliscy ciągle ją mają? Nasz Tomek leży i ok 2 godzin dziennie sadzamy go na wózku. Ma wyjętą stomię (je samodzielnie), ale boimy się wyjąć rurkę tracheo. Jedni lekarze radzą, żeby wyjmować (siedlisko bakterii, wydolny oddechowo itd), inni żeby jeszcze nie. Boimy się, że może się zachłystywać w czasie picia, jedzenia. że może nie będzie tak odkrztuszał wydzieliny (teraz przez rurkę odkaszluje, ale co po wyjęciu? Czy ta wydzielina nie wpadnie do płuc? CZy się nią nie zachłyśnie?) Mnóstwo pytań, wątpliwości... będę wdzieczna gdy podzielicie się swoimi doświadczeniami. Pozdrawiam wszystkich, bardzo proszę o rady. Aneta
Początkująca
03-07-2008, 11:50:00

ANIAIANIA: dziekuje za odpowiedz,po 8 dniach moj tato zaczal sam dzis oddychac odlaczyli go od respiratora,prezy i podnosi dlon kiedy ktos sie z nim wita,otwiera oczy to dla nas wielka radosc jest niestety sparalizowany lewostronnie,nie wiadomo czy bedzie mowil i kontaktowal, ale najwazniejsze jest to ze zyje.[addsig]

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: