Czytam czytam i czytam i widzę, że nie tylko ja mam takie problemy
Dokładnie minął rok odkąd obudziłam się z bólem pod lewą łopatką... byłam u kręgarzy, kilku lekarzy, klinice leczenia bólów kręgosłupa... robiłam RTG, brałam przez kilka miesięcy tabletki i zastrzyki, w między czasie dostałam rwy barkowej prawej, chodziłam na rehabulitację, która mi pomogła, ale lewa łopatka cały czas dokuczała (tylko że była mniej ważna niz strasznie boląca rwa), brałam masaże, ćwiczylam... i co... i nic... miałam robiony rezonans odcinka szyjnego, który wykazał niby małe zminy, które nie powinny powodować bólu... piersiowego mi nie zrobiono, mimo, ze bardzo prosiłam... Wczoraj byłam znowu u ortopedy, powiedział, że faktycznie zrobił błąd, ze nie zlecił piersiowego... no ale cóż... znowu zapisał mi rehabilitację.. tym razmem u swojej koleżnki - czyli znowu kasiora z własnej kieszeni... nie chce mi się tam iść... bo to wszystko g... pomaga... a mi się powoli odechciewa żyć.. Boli mnie już od roku i nikt nie może na to nic poradzić.. mam dopiero 27 lat, a czuję się jak babcia - ktoś kto nie przezył ciągłego bólu w jednym dokładnie miejscu przez kilkanaście miesięcy - to nie zrozumie.... teraz stwierdził, ze to "zmiany zwyrodnieniowe w przyczepie łopatkowym mięśnia dzwigniowego"? nawet nie wiem co to jest i czy dobrze przeczytałam rozpoznanie.... MOgę już powiedzieć, że robiłam wszystko żeby przestało boleć... i niestety, zednej poprawy... ćwiczę, śpię na poduszce ortopedycznej, wcieram różne świństwa... i dalej nic... Może wreszcie ktoś sie pojawi, żeby mi odpowiedzieć co mi jest? I dlaczego nie można naprawić tego, co sie stało jednej nocy (bo obudziłam sie z bólem)? Może ktoś zna z okolic Poznania kogoś godnego polecenia? Zrobię wszystko, zeby przestało wreszcie boleć...
Beata z Poznania