Witam,
Problem towarzyszący mi od ponad 3 miesięcy to zawroty głowy. Zaczęło się dosyć gwałtownie, zaburzenia równowagi, totalny helikopter w głowie. Wizyta na SORze etc. Robione badania to TK, Rezonans głowy, doppler tętnic szyjnych, holter ciśnieniowy, próba Błędnikowa, badanie dna oka. Odwiedziłam laryngologa, kardiologa, neurologa, okulistę, ortopedę i psychiatre (tak, tak wmawiano mi stresy). Ostatecznie trafiłam do świetnej lekarski audiologa w Poznaniu, która ostatecznie zdiagnozowała mi zapalenie nerwu przedsionkowego. Dostałam dużo leków i ćwiczenia do wykonywania w domu. Mimo to nadal nie czuje spektakularnej poprawy. Mam pytanie do osób, które spotkała ta przykra choroba. Ile trwała u Was rekonwalescencja? Czy to kiedyś minie? Jak można żyć z obawą o każdy krok, bez zrozumienia ze strony bliskich i pracodawcy, no bo niby kto zrozumie, że ciągle jest się na morzu... dodatkowo mam odczucie słabszej pamięci, mniejszej aktywności umysłowej i ciągle bym spala. Jestem młodą osobą i nie chciałabym tak spędzić reszty życia (które mam udane i psychiatra złapała się za głowę, że lekarze odeslali mnie do niej nie potrafiąc postawić trafnej diagnozy). Pozdrawiam i czekam na Wasze porady.