Witam
W zeszłym roku w październiku u mojego brata (30 lat), doszło do zapalenie móżdżku. Brat trafił na oddział zakaźny, gdzie po tygodniu od pojawienia się pierwszych objawów postawiono diagnozę na podstawie badania płynu mózgowo rdzeniowego.
Brat w tamtym momencie miał bardzo duże zaburzenia równowagi, które uniemożliwiały mu samodzielne poruszanie, zaburzenia mowy, oczopląs, podwójne a nawet potrójne widzenie.
Po zwalczeniu stanu zapalnego został przeniesiony na oddział rehabilitacyjny, gdzie postawiono go na nogi i zaczął samodzielnie lecz z trudnościami chodzić, jego stan mowy i wzroku poprawił się.
Lekarze dawali nam nadzieje na powrót do pełnej sprawności, jednak przez dłuższy czas stan jego zdrowia nie ulega poprawie. Zdarzają się lepsze dni, ale zdecydowanie więcej pojawia się tych gorszych. Pojawiła się nowa dolegliwość, która polega na chwilowym braku kontroli na swoimi nogami. Objawia się to tym, że niczego się niespodziewając brat upada, tak jak ktoś wyciągną wtyczkę. Po chwili wszystko wraca do normy i brat wstaje.
Podczas ostatniej wizyty w szpitalu (miesiąc temu) stwierdzono że wszystkie wynik są w normie.
Obecnie lekarze nie zalecają żadnej rehabilitacji i odradzają senatorium i dalsze wyjazdy.
Proszę o radę co dalej robić. Czy naprawdę pozostaje tylko biernie czekać i mieć nadzieje że stan się nie będzie pogarszał. Pomocne będą informacje od osób które przeszły zapalenie móżdżku.