Witam serdecznie Was wszystkich! Czytam te forum i może to dziwnie zabrzmi ,ale ciesze się ,ze ono jest. Mam podobny problem z babcia ,która ma 90 lat. W swojej chorobie stała się bardzo agresywna ,wciąż chce uciekać do domu ,a w domu jest (myślę ,ze ona tęskni za swoim rodzinnym domem za mamą i tatą,braćmi i siostrą),rozmawia z umarłymi ,wciąż widzi swoich braci,którzy już dawno nie żyją czy to w jakiejś kolorowej gazetce lub przez okno na chodniku. Próbuje jej tłumaczyć ,ze bracia nie żyją to wyzywa mnie ,ze ja uśmierciłam jej cala rodzinę!Z dobrego człowieka stała się przez chorobę agresywnym człowiekiem,który wyzywa ,przeklina czego w młodości nie robiła ,dochodzi już do rękoczynów. Potrafi rzucić się na mnie z rękoma ,podrapać mnie ,a potem mówi ,ze to ja ja bije ,wykręcam jej ręce ,ze jej jeść nie daje i ,ze ja uwięziłam,że ją okradam z pieniędzy,po prostu dużo by pisać o tej agresji babci. Trwa to już tak z dobre 5 lat. Nigdy nie myślałam o sobie tylko wciąż o rodzinę . Kiedy miałam małe dzieci nie mogłam pracować ,bo potencjalny pracodawca twierdził ,ze jak są dzieci to będą chorowały itp itd wiec nie miałam szansy na prace . Teraz ,gdy dzieci już są dorosłe ja poświeciłam się babci i tez nie mogę pójść do żadnej pracy ,bo babcia potrzebuje 24 h opieki. Nie chce się użalać nad sobą,bo nie o to tu chodzi ,ale jest mi przykro ,ze oddałam cały swój czas cześć życia osobistego i praktycznie mam 42 lata i zero szans na prace ,ponieważ kolejny przyszły pracodawca zapyta co robiłam dotychczas??? Po prostu zaczynam teraz myśleć o sobie ,bo kiedy babcia oczy zamknie co będzie ze mną??? Mam jedno życie i też potrzeby samorealizacji i potrzeby pracy:( Pozdrawiam Was wszystkich życząc wytrwałość ,bo moja jest już u kresu sił:(