Witam,

Czytałam bardzo dużo na tym forum kiedyś bo miałam kłopoty z odcinkiem szyjnym i wykrakałam chyba, bo od tygodnia jestem po wypadku samochodowym:( Skutek: 6 tygodni w sztywnym kołnierzu a potem 3 w miękkim, cudem uniknęłam wyciągu czaszkowego i gorsetu hallo / tego wkręcanego do kości czaszki....
Do tego oczywiście wzmogły się dolegliwości ze zniesieniem lordozy w tym odcinku kręgosłupa i dyskopatią:(
Jeżeli za 6 tyg nie będzie odpowiedniej poprawy to czeka mnie operacyjna stabilizacja i wzmocnienie uszkodzonych dwóch kręgów...
Jak radzicie sobie z chodzeniem w kołnierzu i czy głowę musicie na siłę utrzymywać w normalnej pozycji, czy też dajecie jej swobodę aby raczej opadała na kołnierz... czuję dziwny dyskomfort i duże napięcie mięśni nosząc 24h kołnierz a przecież nie da się jej całkowicie oprzeć o kołnierz. Zastanawiam się dlaczego więc mięśnie mają się osłabiać skoro i tak utrzymujemy nimi głowę i szyję w napięciu aby głowa nie opadała... >?
Najgorsze że jest już ciepło i nie da się ukryć kołnierza a bardzo się wstydzę w nim być. Za 2 tygodnie mogę już wychodzić w nim z domu i delikatnie funkcjonować, oczywiście bez zdejmowania.

Pozdrawiam Danuta