witam!!! Moj dwu letni synek wpadl do stawy i sie utopil:(Jak go znalezlismy to juz plywal na wieszchu bez zadych oznak zycia, po 40 min.reanimacji funkcje wrocily. 3 tygodnie byl pod respiratorem nnie dawali mu zadych szans na przezycie.byl 2 miesiace w spiaczce. teraz minelo juz 5 miesiecy od wypadku a on juz sie smieje i nas poznaje,najwazniejsza jest dla niego teraz rehabilitacja i my caly czas wierzymy ze on bedzie taki jak przed wypadkiem. sama po sobie wiem ze wiara i nadzieja duzo robia:) ja nie traktuje go jak chore dziecko robie z nim wszystko co robilismy przed wypadkiem:) wiec niech nikt nie traci w takich sytuacjach nadzieji:)pozdrawiam