Jakieś 15 lat temu dołożyłem trąbkę rowerową do ucha i zatrąbiłem, od razu pisk w uchu i nadwrażliwość na dźwięk które są do dnia dzisiejszego, uszkodzenie w audiogramie na poziomie 2khz. Później jakiś miesiąc po zdarzeniu do 4 lat następowały po sobie takie objawy jakby kartka na jednej półkuli głowy później drugiej, spięta czaszka i szyja, kręgosłup jakby przeskakiwał etapami przy ruchu, drżenie głowy i nóg, uczucia w kończynach jakby kartka papieru na nich była i przeczulica skóry, po okresie 4 lat zatrzymały się na tym problemy i są one do dnia dzisiejszego nie potęgując się oprócz…, mimo wszystko że brzmi to nieciekawie problemy te były do ogarnięcia można było żyć i cieszyć się życiem, natomiast po 4 latach do dnia dzisiejszego jedyne co się nasila to spięcie czaszki i szyi a także wrażenie jakby do mięśni oddechowych nie dochodziły impulsy, spięta klatka, przepona, coraz większy problem oddechowy, cały dzień ja wymuszam oddech, poza tym to nie są odczucia jedynie ponieważ ergospirometria a także z gazometrii jakby zbyt dużo dwutlenku węgla a także inne parametry jakby było niedotlenienie, saturacja 95 leżąc, nie wychodzą wyniki jakby mnie mieli podłączać pod urządzenia ale czuję się masakrycznie, nie jestem w stanie już wytrzymać, w pracy skupić się, nie wiem czy to przez brak tlenu, poza tym rezonanse emg borelioza tężyczka itd ok jedynie eeg 3 razy źle, każdy mówi że to nerwica (brałem z 5 rodzajów leków przez ten czas i nic) że nie ma szans od trąbki coś takiego aby uszkodzić układ nerwowy. Nie wiem już co o tym myśleć.