Mam nerwice natręctw. Czasami, gdy myśli są tak natrętne, ze nie mogę się od nich uwolnić szarpie mocno głową (jak np. pies gdy jest mokry i chce otrząsnąć się z wody) żeby je choć trochę stłumić. Tyle, ze robie to aż do bólu nie zważając na konsekwencje. Mam teraz lekkie aczkolwiek dokuczliwe bóle głowy (od tygodnia) i czuje się troszkę przytępiony, nie mogę się skupić (być może dlatego ze ciągle o tym myślę) . Jestem teraz w strasznej depresji. Martwię się, że mogłem sobie uszkodzić tym szarpaniem mózg. Czy mogło do tego dojść?