damian74 2013-07-21 16:42:23 Chciałbym powrócić do tematu. Byłem na urlopie i tak:
w tym czasie mój tato został przepisany do innego szpitala w Mikołowie (kilkanaście kilometrów od Tychów). Zapowiadało się dobrze: tata zaczął już wstawać, siadać, samodzielnie jeść, ale po dwóch dniach w tamtym szpitalu dostał 2 udaru. Niestety to go znów położyło i do dziś nie wstaje.
Wczoraj miał kłopoty z sercem, ratowali tatę ok. 4 godziny - lekarzom udało się go uratować.
Dzisiaj mam wrażenie jest lepiej.
Mam wrażenie, że tata do końca nas nie poznaje, nie rozumie.
Czy można z takim przypadkiem - starać się o Repty? Czy poczekać aż będzie decyzja lekarza co do zdrowia taty?
Witam , nie odpisywałam od razu ,ale syn mi zabrał internet /przyjechał do Pl na urlop,och te dzieci!/
Damian ,powtórne udary zdarzaja się bardzo często , czasami sa mocniejsze czasami słabsze . U mojego męza pierwszy był tak potężny ,ze następne są niezauważalne /chodzi mi o stopień niepełnosprawności/ z regóły jest odwrotnie, wykazują je dopiero badania . U Twojego taty własnie tak się stało . Decyzja lekarzy hymm, nie do końca nalezy im wierzyc.Zrobią co będa mogli i do domu ,teraz nie trzymaja w szpitalu do całkowitego wyleczenia. Moja propozycja , z własnego doswiadczenia, juz starać sie o miejsce na oddziale rehabilitacyjnym w szpitalu ,tak aby gdy wypisza go z neurologi od razu przeniesli go na taki oddział .A wypis z neurologi może nastapic z dnia na dzień ,niestety lekarze nie przejmuja się co dalej z pacjentem, zabierać i juz,a gdzie to ich nie interesuje. Jednocześnie załatwiać "Repty" ,aby znowu po 3 tygodniach na oddziale bezposrednio jechał do Rept. Wszystkie skierowania powinien wystawić oddział neurologiczny ,ale w naszej rzeczywistości trzeba się o to upominac. A juz zgranie terminów ,to niestety do was nalezy. Wiem,wiem jest to trudne ,ale mnie się udało .Lekarze mi powiedzieli ,ze mąż będzie lezał jak roslina do końca życia , ale ja walczyłam ,załatwiałam i po 9 miesiacach od udaru przywiozłam męza do domu ,tuptajacego do łazienki /bardzo wazne/ jedzacego lewa ręka itp. ,dla niektórych sa to drobiazgi ,ale dla opiekunów bardzo wielkie postepy. Umysł do tej pory nie jest w pełni sprawny ,ale trudno . Udar spowodował bardzo duze spustoszenie w mózgu ,niektóre funkcję sa utracone nieodwracalnie,ale jest ze mna i to sie dla mnie liczy ,dla Twojej mamy pewnie tez to będzie najwazniejsze. Nie przerazajcie się jednak małymi postepami lub wręcz ich brakiem ,że nie poznaje , nie patrzy itd. Leczenie tej choroby jest bardzo długotrwałe ,wymaga duzo cierpliwości i wiary ze strony najblizszych ,ale warto. Ja spedzałam z męzem w szpitalu bardzo duzo czasu i było mu to obojetne ,czy to ja czy pielegniarka.pierwszą reakcja widocznaną ,ze cos tam jednak zostało ,było wejście ,po 4 dniach , syna . Gdy go zobaczył ,widać było,że go poznał i zaczął płakać jak dziecko . Syn mieszka za granicą ,więc nie widzi go na codzień,ale jego poznał , a mnie nie.Wiedział ,że przychodzę ,ale kto ja jestem ,to już nie bardzo. Bądzcie więc dobrej myśli,pokazujcie /mimo ,że nie ma reakcji/ jak bardzo go kochacie i czekacie na jego powrót do zdrowia.
Trochę chaotycznie piszę ,ale mam nadzieję ,ze zrozumiecie co chce przekazać . Chętnie jeszcze pomoge i odpowiem na watpliwości ,pytania . Przeszłam przez to wszystko i nadal walcze ,już 4 lata. Pozdrawiam ,głowa do góry i do działania