Moja mama doznała udaru mózgu 13 stycznia 2012. Diagnoza: udar mózgu niedokrwienny ukrwotoczniony, stan krytyczny. Lekarz powiedział, że musimy być przygotowani na najgorsze. Ale my nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że może stać się najgorsze. Mama była nieprzytomna, sparaliżowana prawa strona, podłączony respirator bo nie mogła samodzielnie oddychać. Po 4 dniach odzyskała przytomność, otworzyła oczy, patrzyła na mnie. To dało mi tak ogromną nadzieję... wiedziałam, że dalej już może być tylko lepiej chociaż lekarz mówił, że nie ma co się cieszyć bo stan jest nadal ciężki. Ale dla mnie każdy jej ruch ręką, nogą,spojrzenie na mnie, czy nawet mrugnięcie powieką, było poprostu jak wybawienie. Niestety 23 stycznia mama umarła, do końca życia nie zapomnę telefonu ze szpitala informującego o jej śmierci, myślałam, że serce mi pęknie. To niesprawiedliwe, nie mogę się z tym pogodzić,przecież mama miała dopiero 59 lat mogła jeszcze długo żyć.