Witam.
Mój tato- 59 lat chorujący na cukrzycę,nadciśnienie i nadwagę 2 tygodnie temu miał udar móżdżku. Po 24 h nastąpiło wodogłowie i został przetransportowany do innego szpitala. Zrobiono mu odbarczenie. Miał dren a płyn uchodził tym drenem na zewnątrz. Potem pojawiła się krew w tym płynie, więc czekaliśmy aż się oczyści.W międzyczasie dostał temperatury i podawano antybiotyk, choć cały czas temperatura skakała. Został przewieziony na OIT. Po tygodniu zaciśnięto dren i czekano czy się nie wytworzy ciśnienie. Okazało się że nic się nie dzieje więc usunięto dren, zaszyto głowę i oodano go do szpitala, w którym był na początku, również na OIT. Od chwili operacji do dnia dzisiejszego tato jest nieprzytomny, lekarze nic nie mówią czy odzyska przytomność, czy nie. Mówią, że nie nie reaguje na żadne bodźce. Ale odruch kaszlowy jest. Poza tym jak trzymamy go za rękę zawsze poruszy parę razy delikatnie palcami jedną gałką oczną.I jak mam nie mieć nadziei??? Co należałoby zrobić aby odzyskał przytomność? O co pytać lekarzy? Jak mamy mu pomóc? Może rehabilitacja? Czy to już koniec leczenia? Ciągle słyszymy to samo STAN JEST BARDZO CIĘŻKI. Wierzymy że że wróci do nas, ale kiedy????
Może ktoś miał do czynienia z taką sytuacją, może konsultował to z jakimś dobrym specjalistą?