Od ponad pół roku borykam się z problemami zdrowotnymi, których mam już serdecznie dość. Zaczęło się od zawrotów głowy - rozpoznanie neurologa: układowe zawroty głowy spowodowane przez błędnik. Byłem w szpitalu na badaniach, wykonano RM głowy+ kontrast, przepływ tętnic szyjnych, punkcja ledźwiowa, wszystko czyste. Zawroty przeszły całkowicie po 3 tyg. Jednak w domu przez ponad 2 tyg odczuwałem mocne skutki punkcji (zespół popunkcyjny). Wtedy zacząłem też odczuwać pewne nowe objawy, do dziś nie wiem czy wszystkie były związane z owym zespołem (neurolog nie potrafił skomentować tej sprawy) Tzn. bóle głowy przy wstawaniu, nudności, dziwne sensacje w głowie, słabości, stany lękowe a przede wszystkim uczucie ucisku z tyłu głowy, które w nieco zmienionej formie trwa u mnie do dziś. Neurolog twierdził, że to nic takiego i przejdzie samo. Po 2 miesiącach objawy nieco się zmieniły i oprócz ucisku zacząłem odczuwać silne uczucie ciężkości głowy (bardzo nieprzyjemne) i początkowo rzadkie uczucie chwiania ( niestabilności głowy) , czyli uczucie jak gdybym musiał wykazać się wysiłkiem, żeby utrzymać głowę prosto. Jakkolwiek to nie brzmi, jest to bardzo wyraźne i fizyczne uczucie, które czasami się nasila, jednak prawie zawsze jestem w stanie iść prosto. Skracając opowieść: rozstały podsunięte różne teorie: borelioza, nerwica i problem z kręgosłupem szyjnym. Boreliozy nie wykryto. Psychiatra powiedział, że nie widzi u mnie typowych symptomów, oprócz stanów lękowych, które jednak trwały bardzo krótko. Mimo to (na zasadzie, "czy pan chce, ale pan nie musi") przez 3 mieś. zażywałem paroxetynę, która nie dawała nawet minimalnej poprawy. Natomiast tomografia kom. kręgów szyjnych wykazała 2 wypukliny krążka (wczesna dyskopatia), w tym jeden 2mm w stronę rdzenia.Jednak neurolog jak i ortopeda nie są przekonani, że to może być przyczyną wszystkich moich dolegliowości. Zostałem skierowany jeszcze raz do szpitala, aby powtórzono badania, lub też wykonano nowe, jednak odmówiono mi przyjęcia. Diagnoza - brak problemów neurologicznych, sugestia - leczenie w poradni zdrowia psychicznego. Rozumiem, że to ostatnio bardzo wygodna taktyka, tzn "nie wiemy co jest, no to pacjent musi się leczyć na głowę", ale ja nie wierzę w taką teorię. Nie czuję żadnych problemów psychicznych (co zresztą potwierdził psychiatra). Natomiast czuję wyraźne symptomy, o których wspomniałem wcześniej i pragnę jedynie się ich pozbyć. Proszę o sensowny komentarz.