Witaj Ewo!
Miło mi, że jesteśmy w tym samym wieku, więc mamy już jakiś bagaż doświadczeń z naszego życia. Podobnie jak Ty również leczę się w poradni nerwic, trafiłam tam po zwolnieniu mnie z pracy, (brak możliwości zaśnięcia i 24 godzinny płacz), wcześniej to samo przeszłam po śmierci męża, ale tamtym razem jak zaczęłam brać leki choroba szybko minęła, wtedy leki przepisywał mi mój lekarz neurolog, tym razem choroba wróciła z godziny na godzinę i to ze zdwojoną siłą, nie umiałam sobie poradzić z myślami, "jak ja będę teraz żyła", brak pracy, a tym samym brak środków do życia, nigdy nie zakładałam, że będę musiała ubiegać się o jakąś rentę chorobową, zawsze myślałam i mówiłam, że odejdę z pracy na emeryturę, zostało mi w tamtym momencie niecałe 9 lat. Osiągnęłam wiek przedemerytalny i do domu, rozmowa z Prezesem to tylko czysta farsa. Nie pamiętam jakie leki brałam poprzednim razem, ale były to leki skuteczne, po kilku dniach brania tych leków tak jak bym na nowo się narodziła, wrócił sen, przestałam płakać wreszcie byłam wypoczęta i co ważne leki te nie "otumaniały" jak wiele leków uspakajających. Obecnie biorę SETALOFT 100 1x1 na noc. Zarówno poprzednim razem jak i tym pole do manewru z lekami mam ograniczone, pomimo choroby jaką jest epilepsja muszę wsiąść do samochodu i pojechać tam gdzie mam potrzebę, po prostu nie mam innego wyjścia, ważne w tym wszystkim jest to, że przede wszystkim miewam ataki nocne, nigdy nie zdarzył mi się atak podczas prowadzenia samochodu (było by wówczas źle), przed atakiem mam aury, o tym, że prowadzę samochód wie mój lekarz neurolog.
Ewo, czy Tobie lekarz neurolog nie zaproponował położenia się na oddziale neurologicznym i zrobienie wszystkich badań, być może szybciej zdiagnozowali by chorobę, chociaż w dzisiejszych czasach jeżeli nie pójdziesz prywatnie do lekarza i nie podsuniesz mu myśli, to nie możesz liczyć na jego wspaniałomyślność. Pozdrawiam gorąco Alicja