Witam wszystkich :)
W 2005 roku ulegliśmy całą rodziną tragicznemu wypadkowi, w wyniku którego mój mą Krzysztof zapadł w śpiączkę na 5 tygodni...myślę, że mam duże doświadczenie z machiną biurokracji szpitalno - rehabilitacyjnej......
Walczyłam o Krzyśka od samego początku i walczę nadal, teraz stawiamy pierwsze samodzielne kroki...przed nami wciąż daleka droga, ale nie tracę nadziei na całkowity powrót Krzysztofa....fizyczność wróciła, wciąż pozostają problemy z pamięcią krótkotrwałą.....
jeśli mogę komuś służyć radą, czy coś podpowiedzieć, to bardzo proszę..pozdrawiam Monika