Mój tata miał wylew w zeszłą sobotę (17.08). Był to niestety bardzo obszerny wylew, gdzie krew zalała obie półkule mózgu. Do dnia dzisiejszego jest nieprzytomny, sam nie oddycha, nie ma żadnych "impulsów" z mózgu, na nic nie reaguje. Lekarze nie dają już żadnej nadziei... :(. Jednak ja wraz z całą rodziną nadal wierzymy, że z tego wyjdzie. Całe życie był twardym mężczyzną!
Czy ktoś spotkał się z takim przypadkiem? Czy są jakiekolwiek szanse?