Witam. Mam 26 lat, od 11 roku życia choruję na epilepsję. Początki były ciężkie ale okazało się że miałam źle dobrane leki. W wieku 13 lat zmieniłam lekarza, leki i było już ok. Zdarzały się zasłabnięcia ale do ataku nie dochodziło. Otrzymałam lekki stopień niepełnosprawności. W czerwcu zeszłego roku rozpoczęłam pierwszą prace. Pierwsze dwa miesiące czułam się dobrze, od września do pracy zaczęłam chodzić na 4 rano (niestety taka praca). No i od września napady wróciły. Przyczyniły się do tego pewnie zmęczenie, stres, wczesne wstawanie, pośpiech w pracy, czasem nadgodziny. Mamy maj a ja od września już 10 razy wylądowałam na pogotowiu z atakiem. Ogólnie czy jestem w pracy czy w domu jestem osłabiona, śpiąca, brak siły do zabawy z własnym dzieckiem, żyć się odechciewa.
Myślałam żeby starać się o rente, ale nie wiem czy mi się należy.
Mam obawy że lekarz na komisji powie że mam poprostu poszukać innej "lżejszej" pracy. W moim mieście ciężko znaleźć inną prace, zresztą przeciwwskazania też mam np. nie mogę pracować na wysokości, przy maszynach, zawodu nie mam, wykształcenia żeby zasiąść za biurkiem też nie. Mam prawo jazdy ale ze względu na zdrowie boje się wyjeżdżać poza moje okolice.
Jak to jest z tą rentą? Muszą być jakieś przepracowane lata, jakieś lata opłacania składek?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.