Zacznę od tego, że problem dotyczy mojej mamy. W listopadzie zeszłego roku zaczęła boleć ją lewa strona twarzy. Wszyscy na początku przypuszczaliśmy, że to zwykły ból zęba, dlatego pierwszym lekarzem do którego poszliśmy był stomatolog. Niestety to nie był ząb. Od tego momentu zaczęła się wędrówka po lekarzach zaczynając od lekarza rodzinnego, z takimi oto objawami:
- ból po lewej stronie twarzy, skroń, żuchwa,tył głowy,
-wrażliwy nos (mama nie mogła nosić okularów), a teraz nos jest odrętwiały
- odrętwiałe podniebienie
- opuchnięty delikatnie policzek (opuchlizna raz znika raz się pojawia)
Lekarz rodzinny skierował mamę do neurologa z podejrzeniem neuralgii nerwu trójdzielnego. Neurolog wykluczył taką możliwość i skierował mamę na rezonans magnetyczny głowy. Podobno na podstawie tego badania można bez problemu powiedzieć czy jest to neuralgia nerwu trójdzielnego, czy nie. Nic nie wyszło, może prócz tego, że mama ma pogrubiałą błonę śluzową zatoki przyżuchwowej czy coś takiego...Dlatego neurolog skierował mamę do laryngologa. Byłyśmy u trzech różnych laryngologów, którzy jasno powiedzieli, że nic mamie w tej kwestii nie dolega i z powrotem odesłali do neurologa. Na sam koniec z mamą było już tak źle, że wylądowała w szpitalu. Spędziła tam dwa i pół tygodnia i po wielu badaniach nic nie wyszło! Morfologia, Emmg, eeg wszystko prawidłowe i w normie! Dostawała różne leki neurologiczne na neuralgię ale nic nie pomaga, dlatego od 3 miesięcy cały czas bierze leki przeciwbólowe...Codziennie i bez końca. Najgorsze jest to, że powoli kończą nam się możliwości ratunku,a ból jest nie do zniesienia.
Zastanawiam się czy może ktoś miał podobne problemy. Może ktoś opowiedzieć o tym jak radzi sobie z bólem pod względem psychicznym... Bardzo proszę.. :(:(