Zawsze miałam problemy neurologiczne i złe EEG lecz nie było badań typu TK i RM.Gdy ponad 22 lata temu zaszłam po raz 3 w ciążę,dostałam pierwszego prawdziwego ciężkiego ataku padaczki.Leczę się,wciąż chodzę po lekarzach ale padaczka nie odpuszcza.Do tego mam naczyniaka żylnego móżdżku,nadciśnienie,kataraktę po upadkach i wielu wstrząśnięciach mózgu,uszkodzony również przez upadek przyczep przewodzicieli mięśni uda i poruszam się o lasce.Lekarz neurochirurg twierdzi,że jest to padaczka lekooporna.Do tego doszły zaniki pamięci spowodowane schorzeniem oraz zanik mózgowia.Jestem 5 lat przed emeryturą lecz niestety ,nawet o zasiłek rehabilitacyjny musiałam sądzić się przez ponad rok.Grupę inwalidzką przyznano mi tylko trzecią,choć nie czuję się zdolna do jakiejkolwiek pracy,gdyż z każdej,którą podjęłam wywoziło mnie pogotowie.Żyję bez środków do życia na koszt najbliższych a choroba nie ustępuje.Ataki padaczki zdarzają się już kilka razy dziennie ,przez co jestem więźniem we własnym domu.Pytam,gdzie jest w Polsce sprawiedliwość i dlaczego ludzi takich jak ja traktuje się jak wyrzutki społeczeństwa?Przecież mam przepracowane prawie 30 lat życia i nic mi się nie należy w razie choroby.Wciąż walczę z systemem i nic nie osiągam.Brak mi już sił.