Reklama:

Poszukuję porady, pomocy - tato po zawale + niedotlenienie mózgu (2)

Forum: Neurologia - specjalista radzi, dla pacjenta

gość
13-07-2016, 17:25:26

Cześć wszystkim. Piszę z bardzo nieciekawą sytuacją jaka zdarzyła się mojemu tacie. Tato lat 60, palący, pijący kawę, praca fizyczna. Miał zawał 2 tyg. temu, dwukrotnie zatrzymało mu się serce, z powodu zatorów żył, miał robioną koronografię, założony stent. Lekarze powiedzieli, że zostanie wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną na 3-4 dni, żeby jego organizm się wyciszył. Powiedzieli, że tato miał niedotlenienie mózgu ok. 10 minut i miał chłodzony organizm przez dobę, by nie doszło do poważniejszych uszkodzeń. Po 4 tato zaczął się powoli wybudzać, ruszał rękoma, zaczął powoli ruszać ustami, w końcu zaczął mówić, kojarzył osoby jakie do niego przychodziły, witał się, pytał się kiedy pojedziemy do domu, też miał braki w pamięci - zaraz zapominał kto był u niego, zapominał gdzie jest. Z intensywnej terapii dali Go na kardiologię, by tam ustawić leki na serce. Na kardiologii już zaczął sam jeść, zaczął wstawać, zaczął chodzić. Jak go odwiedzaliśmy rodziną poznawał nas, rozmawiał z nami, coś opowiadał, fakt gadał czasami od rzeczy, ale jakby wciąż na poruszany przez nas temat. Jak moja mama dawała mu komórkę to do mnie dzwonił, pytał co u mnie, pytał co u mojego psa - kojarzył fakty. Po 2 dniach na neurologii zaczął się robić za bardzo pobudzony, chodził po innych salach, błąkał się po korytarzu, mówił, że idzie do domu. Pielęgniarki dawały mu leki uspokajające, a nasze wizyty były coraz smutniejsze, tato więcej spał, był bardziej otumaniony. Nie wiem co mu podawali. Pewnej nocy był aż nadto pobudzony, wezwali lekarzy, psychiatrę, który ocenił, że tatę należy wysłać na oddział psychosomatyczny do szpitala za miastem. W piątek nie byłam z tatą, była z nim rodzina, tato dzwonił do mnie i mówił, że go przewożą do innego szpitala, że jakieś badania mu będą robić, znów się pytał co robię, gdzie jestem, dociekał. Tak było w piątek. W nowym szpitalu tato został zamknięty w pokoju bez klamek, pod stałą obserwacją. W sobotę odwiedziny u taty były znów smutniejsze, był osowiały i małomówny, prawie spiący. Odwiedziny niedzielne, kompletnie otumaniony, nie poznawał nikogo. W poniedziałek pielęgniarka powiedziała, że tato tylko co dostał lek uspokajający, bo rozrabiał, chodził po sali, więc na odwiedzinach tylko spał. Dzisiaj z kolei (wtorek) poszłam do lekarzy - dodam, że lekarze w weekend mieli wolne, dopiero od poniedziałku są w szpitalu. Lekarka powiedziała, że tacie mózg nie pracuje, że nie mają z nim kontaktu, że nie wiedzą czy to się poprawi, czy w ogóle zmieni, że tato chodzi po salach, rozbiera się, chce gdzieś iść, kładzie się na inne łóżka, nie wie co robi, nie wie gdzie jest. Powiedziała, że podejmą jakieś leczenie trwające 6-8tygodni, ale rokowania są kiepskie. Gdy spytałam jak to możliwe, przecież w piątek tato z nami rozmawiał, był świadomy, wszystko szło w dobrym kierunku, lekarka odpowiedziała, że nie wie co się stało, może doszło do jakiś zmian w mózgu i nie umie odpowiedzieć na to pytanie, odesłała mnie do ordynatora. Ordynator powiedział, że sytuacja wygląda kiepsko, cytuję, że tato "nie ma mózgu", że leczenie będzie trwało 6-8 tygodni, że nie wie czy to się poprawi czy nie i że tato zaraz będzie miał robioną tomografię mózgu (pierwszą w tym szpitalu) i ocenią jak zniszczony jest mózg. Chciałam później odwiedzić tatę w sali, poprosiłam pielęgniarkę, żeby otworzyła drzwi, tato w tym czasie zaczął uciekać z sali, złapała go i zabrała do środka, zaczęła coś krzyczeć, żeby inna podała jej leki i powiedziała, że zaraz tato ma tomografię i że go zabiorą. Więc się z tatą nie widziałam w ogóle. Nie wiem co robić, nie wiem co jest prawdą. Czy dają tacie takie mocne psychotropy, że tato jest taki otumaniony, że nie wie co się kompletnie z nim dzieje? Dlaczego lekarze mówią, że mózg mu nie funkcjonuje, skoro jeszcze w piątek był z nim kontakt. Czy na prawdę mogło dojść do jakiegoś uszkodzenia? Dodam, że tato, gdy leżał na kardiologii i dostawał uspokajające tracił świadomość, ale trochę słabiej, niż w tym nowym szpitalu, gdzie dają mu za pewne mocniejsze leki. Gdzie mam szukać pomocy, czy szukać tacie innej placówki czy zostawić jak jest? Szczerze to nie mogę znieść tego, że mój tato znajduje się w tym samym miejscu gdzie inni ludzie, którzy są na prawdę poważnie chorzy psychicznie... Co mamy robić z rodziną? Potrzebuję pomocy, chcę pomóc tacie i go ratować, chcę, by mój tato wrócił do domu.
gość
14-05-2019, 19:16:55

Witaj .Moj tata tez miał zawal i niedotlenienie bardzo podobny przypadek co Twoj tata .Prosze napisz mi jak sie teraz czuje Twoj tata i czy doszedł do siebie

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: