Dzień dobry. W 2019 roku wykryto u mnie guza ślinianki przyusznej lewej. W tym samym roku ślinianka została całkowicie usunięta + radioterapia. Po usunięciu ślinianki miałam niedowład nerwu twarzowego, który ustąpił po kilku miesiącach. Rok po przebytym leczeniu było wszystko dobrze. Pod koniec 2020 roku pojawił się problem ze słuchem (dzisiaj ucho jest zadrenowane i mam ciągły stan zapalny ucha środkowego) oraz problem z nerwami (trójdzielnym, szczękowym) w okolicy stawu żuchwowo-skroniowego. Początkowo objawiało się to drżeniem tego nerwu (tak jakby pod skórą, po poliku chodził robak, po czym przerodziło się to w skurcz szczęki, stawu i trwa to do teraz (skurcz jest tak silny, że nie jestem w stanie otworzyć buzi, puszcza po ok 20 s. Mam skurcze kilka razy dziennie zazwyczaj po ściśnięciu szczęki choćby przy jedzeniu. Nowym objawem ok.pół roku jest brak czucia brody i skurcze języka po lewej stronie. Najnowszy rezonans nic nie wykazał. Jakie są metody leczenia, diagnozy... gdzie najlepiej się udać. Masaże, rehabilitacja nie pomaga, tabletki na neuralgię przeciwpadaczkowe od neurologa tez nie. Nie wiem już gdzie się zgłosić i co robić dalej...