Witam
Było już dużo tematów o porażeniu nerwu twarzowego, ale przejrzałam każdy z nich i na moje pytania odpowiedzi nie znalazłam.
Choruję od 16.07. Na początku lekarz przepisał mi jedynie Heviran (na wirus opryszczki, który zaatakował ucho i prawdopodobnie był przyczyną porażenia) i Encorton. Nie miałam pojęcia o żadnej rehabilitacji, on twierdził, że powinno przejść samo, po 2-3 tygodniach. Nie przeszło.
Dopiero po powrocie do domu (bo zachorowałam na wyjeździe, 300 km od domu) i wizycie u neurologa dowiedziałam się, że muszę codziennie ćwiczyć i chodzić na fizykoterapię. Do tego dostałam zastrzyki - Nivalin i Milgammę (po 10) oraz lek osłonowy na przewód pokarmowy i potas+magnez - z tego co się orientuję typowe leczenie. Od okulisty żel i maść do oka, zaklejam je na noc od samego początku choroby. Chodziłam prywatnie na elektrostymulację i masaż od drugiego tygodnia sierpnia, aktualnie od tygodnia mam laser, sollux na zmianę z bioptronem, elektrostymulację na zmianę z galwanizacją na NFZ.
Ćwiczę codziennie, od 7.08 po pół godziny trzy razy dziennie, a przedwczoraj dołożyłam sobie jeszcze 15 minutowe ćwiczenia typu gwizdanie, dmuchanie przez rurkę - co dwie godziny. W ciągu dnia robię kilka razy krótki masaż twarzy i 15-20 minut grzeję twarz butelką z ciepłą wodą. Staram się unikać przeciągów i chłodu.
Encorton skończyłam brać pod koniec sierpnia (oczywiście schodziłam stopniowo z dawki), Heviran już dawno - opryszczka się wyleczyła. Biorę już tylko witaminy z grupy B. Zastrzyki także już się skończyły.
Nie wiem czy w ogóle mogę mówić o jakiejkolwiek poprawie. Coprawda twarz nie wygląda tragicznie (lekko opadnięta dolna powieka, usta wyglądają normalnie, są może minimalnie przekrzywione) - niektórzy lekarze u których byłam myśleli, że "już jest ładnie", ale tak naprawdę nic się nie zmieniło. Mięśnie twarzy coprawda drgają przy ćwiczeniach, ale dzieje się tak już od dłuższego czasu, zaczęło mniej więcej po tygodniu rehabilitacji. Podobno oko lepiej się domyka, tak mówią osoby trzecie, ale dziś stwierdziłam, że chyba znów jest gorzej. Nie jestem pewna.
Moje pierwsze pytanie dotyczy tego, czy powinnam dalej chodzić na elektrostymulację na NFZ, ponieważ żaden punkt twarzy nie ruszył podczas zabiegu, tymczasem przy poprzednich zabiegach elektro (tych prywatnie) ruszyły wszystkie punkty, mięśnie twarzy dość mocno już pracowały, oko zamykało się całkowicie. Jak ten sam zabieg robiony w dwóch różnych miejscach może się tak różnić? Rozumiem, że używany jest inny sprzęt, inna końcówka i zapewne inny prąd, bo odczucia mam zupełnie inne niż przy poprzednich zabiegach. Ale dlaczego ten prąd, ta końcówka W OGÓLE nie porusza moich mięśni?
Drugie pytanie - około tydzień temu zaczęłam odczuwać przy robieniu ćwiczeń, podczas wysiłku sparaliżowanej strony miejscowe swędzenie pod skórą, jakby mrowienie, czasami muszę się podrapać, bo nie mogę wytrzymać. Pojawia się ono na nosie, czasem koło ust, pod okiem po stronie chorej, zdarzyło się ze 2 razy po stronie zdrowej. Czy powinnam się niepokoić, czy raczej cieszyć? Bo nie wiem, czy to mój nerw (na czubku nosa? czy on tam w ogóle jest?), czy coś innego, a z lekarzem zobaczę się dopiero za przeszło tydzień.
Z góry dziękuję za odpowiedzi.
Pozdrawiam
S.