Witam wszystkich na forum.Jestem po operacji kręgosłupa (odcinek szyjny C5/C6i C6/C7).Zaraz po operacji wielka ulga bo ból barku i prawej ręki (niesamowity) zniknął ,byłem wniebowziety,ale co dalej.Minęły dwa miesiące ,nie czuje dobrze palców u dłoni- a i bark jakiś nie mój-drętwy,na razie zero rehabilitacji(lekarz nie kazali).Noszę coraz rzadziej kołnierz ,chyba ,że się zapomnę ,coś dzwignę ,pociągnę ,wówczas robi mi sie niedobrze,wówczas muszę odleżeć swoje,pochodzić z kołnierzem.Ale do rzeczy.W 2000r Byłem z sanatorium w Muszynie ,a to z powodu odcinka lędźwiowego.Wówczas pojechałem tam ze zwrotów praktycznie nie czekając po rekonwalescencji po szpitalnej (parę zabiegów fizykoterapełtycznych,delikatne masaże-prywatnie).Z Muszyny wróciłem Nowo narodzony ,taki lekki ,dokupowałem zabiegi (byłem z NFZ),ogólnie było wspaniale,były zabiegi i była po południu rozrywka (także tańce za groszę).Dziś po tylu latach nie wierzę w cud ,że znów dostane szybko sanatorium,więc może próbować sanatorium z ZUS-u.Proszę o opinie na ten temat.Nigdy nie byłem w sanatorium z ZUS-u,a naczytałem sie ,że pacjentów z ZUS-u traktuje sie w tych sanatoriach jak "zarazę".Poza tym nie ukrywam ,że chciałbym możliwie jak najszybciej wrócic do pracy po leczeniu.Lekarz prowadzący-neurochirurg na razie zniechęca mnie do sanatorium z ZUS-u twierdząc ,że mnie tam "zepsują" zamiast "naprawić".Wiem jest alternatywa -zabiegi fizykalne ,masaże,krio,prywatnie,ale ludzie mogę tam byc prywatnie parę razy,ale nie miesiąc,to dla mnie duże pieniądze, a tak poza tym ,czy naprawdę sanatoria zusowskie są beznadziejne.Proszę o opinie.Wiem mogę czekać na sanatorium z NFZ,ale czytając "neta" to może potrwać nawet 18 mieś.Szok.Ja pragnę wyleczyć sie jak najszybciej i iść do pracy.Pracuje państwowo i prywatnie po południu.Uciekło mi już tyle "fuch".Płakać się chce.Cholera ,proszę o pomoc !