Cześć. Pomyślałam że podzielę się moim doświadczeniem w temacie pęknięcia tętniaka w głowie. W ostatnim czasie przeszukiwałam internet, szukałam wpisów ludzi, ktorzy dawali nadzieje że będzie dobrze. Ale od początku, 4 tyg temu dostałam telefon że mój mąż, lat 37 stracił w pracy przytomność po tym jak dostał straszny
ból głowy. Szybko został przetransportowany do szpitala, operacja trwała ok 6h. Po operacji trzymamy był w śpiączce. Gdy na 4 dzień po operacji, dzwoniłam do szpitala dowiedzieć się jak mężowi minęła noc, lekarz powiedział., ze jest wybudzony rusza nogami, rękami i otwiera oczy!!!! Po 2/3 dniach zaczął mówić. Czasami od rzeczy. Prawdopodobnie podczas operacji lub po niej, lekarze tego dokładnie nie określili, mąż miał mini
udar. Po 2 tygodniach niestety przestał mówić, gasł jakby w oczach zaczął miec problemy z łykaniem. Zgłosiłam to lekarzowi jednak ten mnie zignorował. Na drugi dzień koedy podczas obchodu zwróciłam lekarzom uwagę ze coś jesy nie tak. Postanowili zrobić kontrolny tomograf. Potem zlecili kolejne szczegółowe badanie. Okazało się ze w kilku miejscach wystąpiło zaciskanie się naczyń.
Na drugi dzień gdy pojechałam męża odwiedzić, znowu zaczął mówić!!! Dokładnie dzisiaj mijają 4tyg od operacji. Mąż od wczoraj jest na rehabilitacji, czasami się jąka, czasami powie coś od rzeczy. Ale również sobie żartuje i idzie się z nim super dogadac. Jedyne co to jest słaby także nie może sam chodzić i ma duże provlemh z pamięcią krótkotrwałą. Lekarz powiedział ze to normalne i będą pracować nad tym żeby wszystko wróciło do normy.
Mam nadzieje, że moj wpis da nadzieje wszystkim tym którzy sa obecnie na takim etapie jak byłam ja 4 tyg temu.
Byłam w ogromnym stresie, nadal sie denerwuje ale nigdy nie zwątpiłam w to że mój mąż wróci do domu, zdrowy !
Dodam że nie mielismy pojęcia o tym że mąż ma tętniaka i to podobno nie małego, nie miał również żadnych dolegliwości przed wypadkiem.
Dużo zdrowia życzę.
Pozdrawiam Jaga