Witam, od maja choruje na padaczke. Jestem na etapie brania Vetiry 1250 rano i wieczorem oraz Depakiny(zamiennik na Absenor) rano 300 i 900 wieczorem, od dzisiaj wieczorem 1000. Ataki mam te tzw. ciche(deja vu) , chwilowe napady nieświadomości, w nozdrzach czuje zapach mięty i mam napad lęku. Trwa to kilka sekund i puszcza. W zależności czy atak jest silny czy słaby to muszę iść spać albo i nie. Ataki mam codziennie, po parę na dzień, czasem dwa, czasem cztery. Zdarza się tak, że nie zdążę wstać i mam atak. Po prostu się budzę i za chwilę mam atak. EEG wyszło padaczkowe, rezonans był czysty. Napad drgawkowych miałem od maja 4 albo 5. Głównie mam te deja vu.
Tu pytanie. Złe leki? Złe leczenie? Czy po prostu za krótki okres czasu i wszystko się z czasem uspokoi? Dodam, że boję się sam wychodzić z domu. Już naprawdę nie wiem co mam robić.