Witam, od jakichś 3 tygodni zaczęłam miewać zawroty głowy, najczęściej wieczorami, jednak po 2-3 dniach zbudziłam się rano z uczuciem jakbym była pijana, bólem głowy przeważnie nad uszami taki ścisk i do tego miałam ból szyi. Wzrok też mi się pogorszył, ale obawiam się , że to ma związek z tymi zawrotami, nie z samymi oczami. Wszystkie objawy zostały mi do teraz. Nie da się z tym funkcjonować. Byłam u laryngologa, który wykluczył problemy z błędnikiem, jedynie stwierdził zapalenie zatok, które na tę chwilę jest wyleczone. Neurolog stwierdziła, że to może być od tych chorych zatok. Dała mi skierowanie do szpitala, jeśli mój stan się pogorszy. I tak też się stało. Byłam na SORze , Czekałam kilka godzin z nadzieją , że ktoś mi tam pomoże. Zrobiono mi tomografię głowy. Nic nie wykazała. Kazano zrobić badania na tarczyce. Odesłano mnie z kwitkiem, i potraktowano jakbym im tylko głowę zawracała. A ja już na prawdę nie mam siły. Poszłam do lekarza rodzinnego , ponieważ chciałam dostać zwolnienie do pracy , bo nie jestem w stanie pracować. Lekarka dała skierowanie na rtg odcinka szyjnego, wyszło , że mam spłycenie fizjologicznej lordozy odcinka szyjnego kręgosłupa. Czy od tego można się tak fatalnie czuć? Czekam teraz na wizytę u neurologa, zwolnienie się kończy, a ja nie dam rady nawet po zakupy wyjść. Czy ktoś miał podobne objawy? Czy komuś udało się to wyleczyć? Boję się , że to mi zostanie, nie potrafię wrócić do pracy, nie wiem czy lekarz przedłuży mi zwolnienie do czasu wizyty u specjalisty. Dobija mnie to, nie potrafię normalnie funkcjonować, czuję się jakbym była odurzona. Błagam niech mi ktoś powie, że da się to wyleczyć :(