Witam serdecznie.
Szukam pomocy dla mojej mamy, miejscowi i okoliczni lekarze nie dają rady jej pomóc.
Jej historia jest długa. Największy problem zaczął się 6 lat temu. Pojawiły się dziwne zawroty głowy, nie przewracała się i nie było takiego typowego wirowania, była po prostu słaba, bez sił. Szukaliśmy przyczyn, odwiedziliśmy okulistę(wszystko ok), laryngologa(też nie było się do czego doczepić,miała badanie błędnika z wynikiem ok),ginekologa(bo może menopauza ale nic z tego),neurologa(tomografia ok). Byliśmy nawet u psychiatry( brała leki uspokajające).
W międzyczasie trafiliśmy jeszcze do chirurga naczyniowego. okazało się,że jest zwężenie w tętnicy szyjnej. Założono stenty ale lekarz twierdzi, to wyszło przy okazji badań ale raczej wpływu na jej samopoczucie nie miało.
Pewnego dnia po prostu zasłabła w pracy(bez omdlenia) i koleżanki wezwały karetkę. Podczas badań w szpitalu robiono między innymi Holtera(wynik dobry). Zaniepokoił wynik TSH.Stwierdzono nadczynność tarczycy. Została przeleczona Jodem i niby troszkę się poprawiło.Po pewnym czasie nadczynność przeszła w niedoczynność i zostało włączone leczenie Eutyroxem. Ostatnimi czasy jest fatalnie. Czuje się okropnie,są chwile,że nie ma siły wstać z łóżka. Ona opisuje to jako dziwny ścisk głowy(tak jakby ktoś założył jej obręcz i ściskał powoli), jest wtedy słaba. Pojechaliśmy znów do kardiologa, robiliśmy ponownie Holtera i niby wyniki ok.
Lekarze odsyłają jeden do drugiego, wszyscy wokół robią z niej wariatkę.Że sobie wmawia chorobę, że udaje. To była zawsze bardzo aktywna osoba i teraz jak ma "lepsze" dni to też próbuje w domu więcej zrobić.
Ja nie mogę już patrzeć na jej cierpienie.
Proszę pomóżcie!!!