5lat temu moja mamusia przeszła nieudaną operację usunięcia tarczycy w wyniku,której uszkodzono jej struny głosowe.Od roku miała coraz cięższy oddech,nie mogła nabrać powietrza.Za kilka tygodni miała mieć zabieg ale go nie doczekała.Kiedy ją znalazłam była już nieprzytomna,pogotowie,które przybyło na miejsce rozpoczęło reanimacje,bo przestało bić serce.W wyniku 40minutowej reanimacji,doszło do niedotlenienia mózgu,uszkodzenia kory mózgowej.Dziś ostatnia rozmowa z lekarzem,z której wywnioskowałam,że chyba przezyje,ale nigdy się nie obudzi,będzie w stanie wegetatywnym.Wszystko już przeczytałam na ten temat,ale mam pytanie.Czy ktoś w rodzinie miał podobny przypadek i jak potoczyły się losy.Czy naprawdę mamusia mnie nigdy nie pozna,nie usłyszy,nie odpowie.Boże chce mi się usnąć i nigdy nie obudzić