Witam wszystkich.
Wczoraj rano w moich ramionach mój maż odszedł w świat spiaczki pozawałowej. Na nic sie zdala moja reanimacja do przyjazdu karetki. Nie wiem co mam robić. Lekarze nie dają mi minimalnej nadziei a ja już nie potrafię dać sobie rady. Jestem sama jak kolek ,z dala od rodziny przyjaciół i po tych wszystkich wypowiedziach nie wiem czy mogę jeszcze w coś wierzyć. Tak bardzo jest mi go brak.
[addsig]