Witam Was,
Postanowiłem napisać tutaj na forum bo powoli odchodzę już od zmysłów. Parę lat temu miałem tendencję do „strzelania na szyi” kiedy to bolała mnie głowa lub czułem dziwne napięcie w szyi i zawsze to przynosiło natychmiastową ulgę. Do czasu... dokładnie dwa lata temu pewnego wieczoru bolała mnie głowa i ponownie czułem napięcie w szyi i jak zwykle strzeliłem na szyi odchylając szybko głowę w prawą stronę. Trzask był przeraźliwy po czym miałem wrażenie jakbym odleciał na parę sekund. Po odskaniu świadomości głowa opierała się na prawym ramieniu i nie byłem w stanie jej wyprostować. To co najgorsze miało dopiero nadejść...za parę minut. Po dosłownie dwóch minutach dostałem tak silny atak paniki że myślałem że umieram. Serce biło przeraźliwie szybko, do tego potworne zawroty, mega silny lęk totalnie obezwładniający i sztywność karku. Dokładnie od tego zdarzenia nerwica lękowa i ataki paniki zamieszkały ze mną na dobre. Przeszedłem pełne leczenie psychiatryczne Escitalopramem i Pregabaliną gdzie efekty zacząłem widzieć dopiero gdzieś po 4 mcach przyjmowania. Szyja po jakims czasie wrociła do dawnej formuly ale co dziwne od tego czasu nie moge odchylic glowy do tylu bo mam uczucie jakby glowa miala mi spasc z szyi. Niektore pozycje takie jak zbyt dlugie nachylanie sie do przodu czy odchylenie glowy do tylu wywoluja uczucie jakbym mial za chwile stracic przytomnosc. To bledne kolo. Moje pytanie brzmi - czy to mozliwe ze szyja moze dawac tak paskudne objawy w postacie lęków i uczucia co jakis czas jakbym miał zasłabnąć? Nie wiem gdzie szukać pomocy. Lęki totalnie zamknęły mnie w domu, nikomu nie pozwalam na najmniejszą manipulację moją szyją, tomograf z uwagi na lęki jest dla mnie do przejscia....juz nie wiem co mam robic. To cholerstwo zabralo mi 2 lata mojego zycia i zamienilo w pieklo:((((