Prosty przykład: dzwoniłam dzisiaj do MZ i pani na siłę kazała mi przejść na zamiennik -bo według niej zamiennik i oryginał to jest to samo. jak jej wytłumaczyłam jaka jest różnica- stwierdziła, że ona nie jest lekarzem i się na tym nie zna. kazała mi porozmawiać z lekarzem prowadzącym i nie liczyły się dla niej moje argumenty( czyli, żę mogę stracić pracę, mogę osierocić dzieci, że nie będę miała za co żyć) chociaż powtarzałam kilkakrotnie , że nie ma gwarancji na to, że choroba nie wróci- ona mnie obwinia, że to moja wina ponieważ nie spróbowałam zamiennika a sugeruję się tym "co może się stać". kazała napisać list do MZ dokładnie do DEPARTAMENTU POLITYKI LEKOWEJ I FARMACJI- i tam mają mi udzielić odpowiedzi.
Czy jest coś w tym kraju jeszcze zdrowego lub przynajmniej normalnego! Czy tylko nagrody po kilkadziesiąt tysięcy - dla ministrów- za nic nierobienie i łatanie dziur budżetowych za pieniądze podatników?