Witam!
Około roku temu zmarła moja babcia... była po ciężkiej operacji głowy...
Z karty informacyjnej wyczytałam:
"Rozpoznanie opisowe:
Guz móżdżku okolicy IVkomory, robaka móżdżku i rdzenia przedłużonego. Zespół móżdżkowy. Zespół rzekomoopuszkowy.
Rozpoznanie histopatologiczne - Ependymoma z ogniskami metaplazji chrzęstne"
"EPIKRYZA:
Chora rzyjęta z Neurochirurgii w (...) z powodu guza tylnej jamy, okolicy czwartej komory i rdzenia przedłużonego. Chodząca z trudnościa - niedowład lewostronny i niezbornosc duzego stopnia. Pacjentka zgłasza zaburzenia koordynacji ruchów ("rozlewanie herbaty"), zaniki pamieci, zawroty głowy utrudniające chodzenie. Objawy te narastające stopniowo od 6mcy. Bez zaburzeń wzroku, słuchu czy ze strony nerwów czaszkowych. Sztywnienie kończyn lewych, ruchy mimowolne lewej dłoni- choroba parkinsona leczona L-dopą. Zakwalifikowana do leczenia operacyjnego. Zabieg 21.05.07 - przez dobę na OIT. Przyjęta ponownie na tutejszy oddzial. Przytomna w kontakcie słowno-logicznym, niedowład nerwu VI po prawej (zgłasza dwojenie obrazu), język zbaczający w prawo, bez niedowładów kończynowych, bez objawów patologicznych. Przejściowo wyciek płynu z rany - ustał samoistnie. Ze względu na zaburzenia odkrztuszania i połykania oraz duża ilość wydzieliny w dniu 25.05.07 założono tracheostomię. W oddziale poprawa stanu ogólnego- chora przytomna, w kontakcie logicznym, nie gorączkująca, z mniejsza iloscia wydzieliny w drogach oddechowych, karmiona przez sondę. Leczona antybiotykami zgodnie z posiewem. Ostatni wymiana rurki tracheostomijnej 11.06.07. Po uzgodnieniu telefonicznym przekazana do Oddziału Opieki Paliatywno-Hospicyjnej Szpitala w (...)"
Nie mam kartek z opisem stanu zdrowia babci w tym drugim szpitalu. Gdzie właśnie zmarła... Ogolnie po przewiezieniu czula sie dobrze, nie wiem po jakim czasie ale brała juz łyżkę do reki i piła sama herbatę, byla w kontakcie z wszystkimi, moze nie potrafila jakos super mowic bo przeciez miała w gardle ta rurke, bynajmniej dalo sie z nia kontaktowac... Nawet skontaktowalismy sie z rehabilitantka ktora zaczeła juz ćwiczenia ruchowe z babcia... I pewnego razu kiedy pewna pielegniarka odsysała jej takim sprzetem wydzieline z gardla, z tej rurki... ja nie wiem jak to sie konkretnie nazywa, wkladała taki "odkurzacz" do tej rurki w gardle i odsysała wydzieline... i pewnego razu zrobila to albo za mocno ja nie wiem, bynajmniej babcia dostała poteżnego krwotoku z gardla podczas tej czynności... i to jest moje pytanie czy cos takiego sie moze zdażyc i czy to jest błąd pielegniarki... Potem krwotok zatrzymano... I teoretycznie wszystko było w porzadku... Ale babcia dostała gorączki, nie mozna było kontynuować ćwiczen z rehabilitantka, nikt nie raczył zadzwonić z lekarzy i pielegniarek ze stan babci sie gwałtownie pogorszył, dopiero zrobiła to ta rehabilitantka... goraczka narastała, babcia nie reagowala na leki, podobno do organizmu dostały sie jakies wirusy czy bakterie, organizm nie mogl sie bronic i w ciagu 3 dni babcia zmarła... Czy jakiś wplyw na to mogł miec ten krwotok?? prosze o rade...