Jestem nowym uzytkownikiem tego forum, nie jestem w stanie przeczytac wszystkich listow jakie pisaliscie, jest ich po prostu za duzo. Mam padaczke od 1986 r., wydaje mi sie, ze jestem calkowicie normalna osoba, poniewaz nie miewalam w czasie tych 23 lat zbyt duzej ilosci duzych napadow, byly one raczej male, petit mal, z krotka utrata swiadomosci. Nazywam je "odejsciami". Przez te lata moglam sie uczyc (wlasnie w grudniu zrobilam dyplom z Business Administration w Windsor, Ontario, Kanada, gdzie mieszklam od 2002r.), urodzilam zdrowa corke (w czasie ciazy i przed nia musialam jednak zmienic leki na mniej szkodliwe), bylam niepokorna pacjentka, popijalam, gdy mialam ochote alkohol (piwo, wino) - to tak a propos tych postow, gdzie ludzie pisza o padaczce i alkoholu. I bralam leki. Pewnie sobie szkodzilam, ale poniewaz duzych napadow moze mialam tak srednio raz na pare lat, ale te male, regularnie, co miesiac i to na ogol w okolicach miesiaczki, wiec i lekcewazylam sobie cala chorobe. I nadszedl upragniony czas gdy mialam dluzsza przerwe miedzy atakami. Calego lata. Gdy po roku, troche dluzej ich nie mialam, sama, nie pytajac sie nikogo, tzn. lekarza, zmniejszylam sobie dawke. Bralam pewnie i tak nieduzo, 1500 mg walproinowego kwasu. Stalo sie to co pewnie mialo sie stac. Dostalam duzy napad pare miesiecy temu, chyba we wrzesniu, a od tego czasu tylko co prawda 2 male ale zaczelo sie od nowa. Wrocilam wiec do lekarza, 2 dni temu znowu mialam eeg, wizyte nastepna za tydzien. Ale do czego tak dlugo zmierzam? Ano do pytania, czy ktos z Was ma podobne problemy jak ja? Najwazniejsze dla mnie, z PAMIECIA. Ja czesto mowie, ze moge miec ataki, ok, przyzwyczailam sie do nich juz dawno, ale uciekajaca pamiec, to po prostu cos co mnie przeraza. Coz z tego, ze zrobilam dyplom na srednia 97%, bo tu podaje sie %. Czy ja niedlugo bede cos z tego, co uczylam sie pamietac? Czy przypomne nawet sobie, jak rodzilam dziecko, a bylo to prawie 17 lat temu i ponoc zadna kobieta takiego doswiadczenia nie zapomni do konca zycia? Zapytalam kiedys corke profesora Majkowskiego, ordynatora szpitala na Rozbrat w Warszawie, gdzie leczylam sie przez 12 lat, dr Jedrzejczak, co z tym problemem? Stwierdzila, ze to normalne. OK, bardzo normalne moze dla osoby zdrowej, ale dla mnie? Niepamiec mnie doluje, nie bede sie dalej rozpisywac, bo i tak chyba machnelam dosc dlugi post. Prosze o odpowiedzi osob, ktore doswiadczaja podobne problemy, te z pamiecia, nie oczekuje rad typu branie gingo bilboa (e, chyba inna pisownia, nie chodzi o Rockiego), czy innej chemii, czy to mogloby sie na przyklad cofnac po zaprzestaniu lekow? Mam nadzieje, ze wlasnie kiedys je przestane brac. Co po prostu ma wplyw na te spustoszenia w naszej pamieci?