Witam,
mam prośbę o pomoc w sprawie mojego stanu zdrowia. Problem zaczął się 27.05. W trakcie pracy przykucnąłem i wstając nie mogłem już utrzymać równowagi. Nie chodzi o to, że zasłabłem. Po prostu nie trzymałem pionu, musiałem wrócić do stanowiska pracy przytrzymując się ściany. Posiedziałem trochę i ustąpiło na tyle, że mogłem wstać...pozostało jednak uczucie pływania. Tak jakbym siedział na łódce. Następnego dnia znowu poważny atak aż musiałem posiłkować się kolanami. Nie mogłem normalnie chodzić. Zadzwoniłem pod 999. Przyjechali i zabrali mnie do szpitala. W szpitalu EKG, Krew i tomografia głowy. Okazuje się, że wszystko jest ok. Wypuszczają mnie do domu, korzystam z pomocy taksówkarza bo nie trafiłem w drzwi taksówki. Dostałem:
- betaserc i skierowano mnie do laryngologa;
30.05 laryngolog nic nie stwierdził i odesłał mnie do neurologa.
W międzyczasie byłem też u internisty, który zasugerował, że podejrzewa powikłania neurologiczne poinfekcyjne. Dodatkowo dostałem badania na antykoagulant toczniowy i parę innych w kierunku zakrzepów jako, ze jakiś problem z serce pojawił się podczas przyjazdu karetki a już w szpitalu było ok. Jako, że ok 1,5 tygodnia wcześniej miałem katar, gorączkę i leczyłem na szybko gripexem zasugerował podejrzenie wirusowego zapalenia opon mózgowych. Tylko, że podstawowe testy tego nie wykazują, chodzi o te fizyczne.
Na dzień dzisiejszy doszły ogromne bóle w okolicy krzyża tak jakby wypadł mi dysk i strasznie bolą mnie łydki. Jednocześnie nogi robią mi się gorące tzn. mam takie odczucie gorąca.
Trochę boli mnie to, że lekarz w szpitalu wpisał, że nic nie widzi a po zamknięciu oczu nie mogę przejść po linii prostej.
Pytanie czy ktoś może mi pomóc. Dodam, że dzisiaj dostałem skierowanie na badanie pod kątem boreliozy.
Pomocy!