Ja powiem tak. Ja mam choruję epilepsję od 11 roku żucia. Byłem z kilkoma kobietami. Z jedną nawet się ożeniłem, co prawda już się rozwiodłem. Mam córeczkę. Teraz podam Ci kilka rad których się musiałem nauczyć.
Pierwsze co trzeba się nauczyć nikomu nie ufać. Przyzwyczaić się do tego iż nawet jak ktoś z tobą jest i mówi iż na zawsze to trwać nie będzie. Wszystkie moje związki łącznie z małżeństwem się rozpadło. Wszystkie bały się mnie. Powód, właśnie, napady u mnie występują dwa albo trzy na miesiąc i to ich się boją. To właśnie ich się wszystkie one bały, tych moich napadów. Miałem już tyle napadów , że kilka razy od ludzi usłyszałem stwierdzenie jak jeszcze żyję. Trzeba się z tym pogodzić iż stałe związki nie istnieją. Trzeba nauczyć się z tym żyć. Ja się tego nauczyłem. Powinnaś nauczyć się niesamowitej zawziętości, odporności na odrzucenie, pozostawienie i porzucenie. Ja już w stały związek nie wierzę. Z doświadczenia życiowego wiem że pewnym czasie odejdzie. Czy to ze strachu czy obawy. Ja już nie wiem czy cokolwiek czuję. Już jestem nauczony do życia bezuczuciowego. Wiem jak na mnie patrzą inni ludzie. Wiem jak reagują ludzie jak mam napad. Pozdrawiam