To tak sobie narastało, w 2010 roku zgłosilam się do neurologa jak zauwazyłam że mam długookresowe drętwienia ręki oraz przykurcz prawego ramienia z ograniczeniem odwodzenia. Nie mogłam pracować, miałam powazne problemy z wykonaniem podstawowych czynności życiowych. Po pól roku chodzenia do neurologa dostałam skierowanie na rehabilitację, mialam założona tzw. blokade stawu barkowego. Wystąpiła ulga. W 2011 roku miałam przeprowadzkę niestety wiązał się to z noszeniem wielu rzeczy, jestem beneficjentką opieki społecznej ale ta instytucja dała mi po fakcie 300zł zapchajmordy zasiłku celowego. Poprosiłam prowadzącą neurolog o wypełnienie wniosku na komisje ds. orzecznictwa i co napisała ? że rehabilitacja i kuracja farmakologiczna rokuje całkowity powrót do zdrowia. Aktualnie mam już drugie RMI i wynika z niego że nie tylko dyskopatia nadal jest ale jszcze doszła dehydratacja. Miewam zawroty głowy, ucisk na krtań, objawy agorafobii, niestety neurolog stwierdziła że to zmiany hormonalne.
Dodam że biegły neurolog nie znalazł przeciwskazań do wykonywania pracy biurowej i stwierdził że nie chce mi się pracować.