Kilka dni temu miałam drugi w życiu napad padaczkowy (a przynajmniej wyglądający tak, jak padaczkowy). Po pierwszym napadzie 7 lat temu miałam robione EEG i tomografię, wyszły w porządku, więc uznałam (tak mi też zasugerowali w szpitalu), że to pewnie był napad jednorazowy i nie leczyłam się u neurologa. Czy drugi napad oznacza, że mam padaczkę? Czy jest możliwe, by napady w padaczce były tak rzadkie?
Wiem, że forum to nie miejsce na stawianie diagnoz, zapisałam się już do neurologa, ale jak to na NFZ, muszę czekać 3 m-ce, więc w międzyczasie chciałam się dowiedzieć, czy ktoś miał podobną sytuację.