Chciałabym zasięgnąć porady. 3 września mój tato trafił do szpitala z podejrzeniem udaru (lekki niedowład nogi). Ponieważ cierpi na otępienie naczyniopochodne i lekarze nie mogli "utrzymać go w łóżku", został do niego przypięty na pasami, co wyraźnie go załamało. Nie rozumiał gdzie się znajduje i co się z nim dzieje, stał się agresywny, w drugiej, trzeciej i czwartej dobie od przyjęcia do szpitala miał halucynacje, przeklinał, próbował uciekać. Przy czym mówił w miarę normalnie i był w stanie jeść i pić. Potem zaczął spać... śpi tak już od ponad tygodnia, wybudzał się podobno wczesnym rankiem i wołał mnie, a potem z powrotem zapadał w sen. Czasem z trudem odpowie na pytanie czy chce mu się pić, ale to cała komunikacja, dziś nie odezwał się w ogóle i nie zareagował na to, że przyszłam. Lekarze nie wiedzą skąd ta senność, twierdzili, że to wynika ze złego stanu ogólnego, potem, że to pogłębiło się otępienie. Od 3 dni tato jest w prywatnym zol i ten stan się utrzymuje. Nie wiem co sądzić o tej senności, czy to jest typowe dla udarów? Rzekomo niedowład jest śladowy a tato już od 12 dni nie podnosi się, tylko leży i nie próbuje nawet wykonywać żadnych ruchów... i ciągle śpi.