Witam! Mój ojciec ma 41 lat i od 18 roku życia choruje na padaczką skroniową. Wraz z wiekiem mam wrażenie, że zaczęło mu się pogarszać. A wszystko dokładnie zawaliło się jak około 14 lat temu dostał udaru/urazu mózgu i zaczął mieć problemy z wymową, pamięcią, nerwami. Wiele razy wyprowadzałam się z mamą z domu bo nie szło wytrzymać z nim psychicznie. Od jakiegoś roku jest spokojniejszy, już myślałam, że wszystko będzie ok gdy pewnego dnia dostał atak. Po ataku zachowywał się strasznie, miała jakieś lęki, napady agresji, tak jakby się do końca nie przebudził z tego ataku. Została wezwana policja, karetka ale nic nie mogli zrobić. W końcu zdecydowano, że trafi na parę dni do szpitala psychiatrycznego. Jest to jego drugi pobyt w tym miejscu. Wiem, że tym razem będzie tak samo jak poprzednio, wyjdzie z niego, będzie spokojny wszystko wróci do normy i za jakiś czas znowu mu coś odwali i sytuacja się powtórzy. Jest mi go strasznie żal, ale boję się o mamę, że coś jej kiedyś zrobi.. Nie wiem jak można w tej sytuacji zaradzić, bierze leki od zawsze, był u setki neurologów, miał jakąś operację przeprowadzaną. Czy naprawdę nie ma na to żadnej rady? Czuje się bezsilna. Jego choroba mnie wyniszcza.