witajcie.ja jestem kolejna osobą po cięciu cesarkim z lipca 2008. lekarz wkuwał mi znieczulenie 4 razy w kręgosłup bo coś mu nie szło.potem po kilku godzinach przyszła pani mnie podmyć i kazała mi unieść nogi a ja nie dałam rady nawet palcami u nóg ruszyć.jeszcze byłam znieczulona.nawet sama babka się dziwiła,że dali mi końską dawkę!wstać kazali mi po niecałych 12 godz.prosiliśmy,żebym mogła poleżeć całą dobę,bo słyszeliśmy,że jak się wstanie za wcześnie,potem mogą być problemy.lekarka zrobiła nam awanturę,że ona zna się lepiej i kazała mi przejść na inną salę.powiedziała też,że teraz już nie trzyma się nigdzie doby jak kiedyś i że przez wcześniejsze wstanie nie ma problemów.zaczęła też amerykę przywoływać,że tak to po operacjach pacjęci już po 6 godz. wstają więc u nas 12 to i tak długo.(nie wiem może to wynika z braku ilości łóżek po operacji.rano musieli mieć przygotowane na kolejną po c.c.). nie mogłam wstać.z łóżka ściągały mnie dwie panie na siłę i rzuciły na wózek inwal.bo przejść sama nie dałabym rady.nie wspominam tej cesarki najlepiej jak niektóre koleżanki ze szpitala.ruszyć potem nie mogłam się przez 3 dni.dziecko się darło w nocy a ja zanim do niego się podniosłam to trwało 15 minut.niestety prosiłam,żeby panie zabrały dziecko na noć na salę ogólną z innymi dziećmi ale stwierdziły,że i tak dla mnie zrobiły wyjątek bo trzymały syna dwie noce a powinny tylko jedną i przy trzeciej nocy kazały mieć go przy sobie.inne dziewczyny po cesarce jakoś sobie radziły a ja niestety nie... nie wiem czy to wynika z mojej słabej psychiki czy odpornoście czy raczej z tego,że lekarz wkuwał się tyle razy a i do tego mnie zgonili za wcześnie z łóżka. dziś nadal kręci mi się w głowie,mam mroczki przed oczami,bóle głowy,często wchodzę w futryny zamiast w drzwi lub w ściany.jak dziecko wykąpie i go podnosze z wanny to muszę się chwilę przytrzymać czegoś bo mnie zamroczy za każdym razem i ciemno mam przed oczami na jakies 5 sek. a potem przechodzi.to też przecież jest niebezpieczne dla dziecka bo ciągle się udaje a jeśli tfu tfu kiedyś mi się nie uda i po 5 sek. zamiast wrócić do normalności poprostu padnę z dzieckiem na podłogę?lekarz pow.że tak się zdarza po c.c. i że to przejdzie ale kiedy?miałam też robione badania krwi,moczy,tarczycy itp. i wszystko jest super.jedynie żelazo miałam w dolnej granicy ale też w normie więc nie wiem czemu tak się dzieje i ile potrwa? pociesza mnie fakt, że nie mam wymiotów i problemów z jedzeniem więc chyba i tak powinnam się cieszyć... 3majcie się