okolo 8 lat temu nagle dostalam wysypki, która mimo leków histaminowych nie zeszła i potrzeba była aplikacji duzej dawki sterydów. Od tamtej pory dzieją się ze mną różne rzeczy, wszystko okresowo, cyklicznie się powtarza. Największym problemem w chwili obecnej jest szybka utrata wzroku. Zniszczone siatkówki po laseroterapiach, powiekszona źrenica tylko w jednym oku nie reagujaca wogóle na swiatło, częste bóle w okolicy oczodołu, ostatnio również za drugim okiem. Dretwienia róznych częsci ciała, łydki, ręki, bardzo często drętwienie lewej strony ust. Ciągłe uczucie zimna, złe znoszenie upałów ( mroczki przed oczami, słabość), uczucie mrowienia pod skórą jakby robaczki jakieś chodziły, przechodzące dreszcze po skórze głowy. okresowe szumy i piski w uszach. Niestety okuliści odsyłają do neurologów, Ci kierują na MRI lub TK głowy - w wynikach torbiel szyszynki, zanik tętnic tylnych czy coś takiego. Konsultacje laryngologiczne, chorób zakaźnych, endokrynologa - lekarze uważają, że jestem zdrowa i mam dalej szukac przyczyny. Najnowsze badania na chybił trafił wykazały przeciwciała tg na poziomie 350 (norma 110) endokrynolog twierdzi ze klinicznie nie ma to znaczenia gdyż pozostałe wyniki w normie. Toksoplazmoza i toxokaroza w porządku, CMV wynik że chorobę przebyłam ( ponad 300). NIe wiem juz jakie badania zrobić, aby mieć punkt zaczepienia. Lekarze kończą diagnozowanie a "cos" niszczy mój organizm a przede wszystkim moje oczy. jestem młodą osobą i chciałabym jeszcze wychować dzieci, pracować i jakoś zyć.